:/
Jestem okropną osobą. Kiedyś dawno temu, gdy byłam szczelnie zamknięta, nikogo nie raniłam. Potem ludziom i życiu udało się mnie otworzyć i wszystko zaczęło mi ciążyć, w związku z czym odczuwam zwykle nieznośny ciężar wygadania się. Tak jak teraz. Jestem mistrzynią narzekania. Narzekałabym najchętniej ciągle i bez ustanku, a jak jeszcze znajdzie się grono słuchaczy to raj na ziemi. Dziś mnie to zgubiło. I dziś postanawiam że koniec z tym. Muszę znaleźć jakiś inny sposób radzenia sobie z tym ciężarem. Bo dzisiaj sprawiłam że jedna osoba, na której mi zależy jest na mnie zła i jest jej przykro, a ja cały dzień o tym myślałam, jak się beznadziejnie zachowałam. Głupota ludzka nie zna granic. Moja osiągnęła apogeum. MUSZĘ ZAMIESZKAĆ SAMA.