Żarty się skończyły :P Ach, ileż to już razy tak pisałam. Ale tym razem to już na poważnie. Zanim więc wszyscy zabijecie mnie śmiechem;), to coś Wam powiem:D Ludzie którzy przyczynili się do mojego stworzenia, nie sa zadowoleni z tego co uczyniłam z ich dziełem. Kazali mi więc coś z tym zrobić. No i robiłam, aż narobiłam tak że teraz jestem tu gdzie jestem. Wiotka bynajmniej nie. Teraz zadecydowali że mam się oddać w ręce specjalisty, przed czym broniłam się stanowczo, jednak nie wystarczająco. No i poszłam. Porzucam więc pana Montignaca na czas jakiś. Może to i dziwne że 25. letnia baba nie umie się dostatecznie postawić rodzicom, ale jak cię takie dwa sępy osaczą i dziobią non stop przez 36 godzin to trudno nie skapitulować. Wczoraj pojechałam do jednej pani i miło sobie pogawędziłyśmy. Zważyła mnie, ale nie chciałam wiedzieć. Kiedyś mi powie. We wtorek znów do niej idę, po gotowy jadłospis na 2 tygodnie, przygotowany especially for me. Zobaczymy co będzie dalej.