Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2008

świat się konczy

Jakoś się kręci. W weekend dwa razy piłam wino, i robiłam tort co skończyło się lizaniem łyżek po bitej śmietanie z czekoladą. Ale koniec z tym wszystkim. Ciągnę dalej. Spodnie kupione przed miesiącem spadają mi z tyłka:) Dziś bez problemu weszłam w rozmiar 44. Dodatkowo pogoda jest dziś taka piękna... Słońce swieci, okna w domu pootwierane i pięknie jest. Żyć nie umierać. Jeszcze tylko chciałabym mieć możliwość zadzwonienia po kogoś by po mnie przyjechał gdy zasiedzę się u znajomej. Albo żeby w domu ktoś na mnie czekał. Dziś było i będzie: 10:00 2 kawałki ciasta drożdżowego z serem i suszonymi sliwkami z dżemem, pół kubka mleka 14:00 jajo sadzone, 2 kabanosy, smażone pieczarki i surówka z kapusty młodej z rzodkiewką, koperkiem i olejem. 18:30 makaron z sosem pomidorowym z papryką i pieczarkami Idę dzisiaj na siłownię. Nie nie, to nie koniec świata;) na razie idę obczaić sytuację i klimat. Jak będzie ok to chyba się zdecyduję. A jesli decyzja zapadnie to przysięgam! świat się skończy:P

pysznie

Obraz
Święta święta i po świętach.Dziś wracam do Poznania. Za 40 minut ruszam w drogę choć strasznie mi się nie chce. Ale muszę wrócić bo jutro do szkoły i 4 lekcje do poprowadzenia przede mną. Dietowo było różńie, kwadratowo i podłużnie. Z niedozwolonych rzeczy zjadłam jeszcze jednego trufla i czekoladowe jajeczko które w sumie mi nie smakowało. Pożarłam w afekcie. Zła byłam i wcale mi nie przeszło po zjedzeniu. Nawet się zezłościłam bardziej ale tym razem na to że zjadłam. Upiekłam sobie fantastyczne ciasto: Przepis w tej książce http://karuzelasmakow.pl/ Ja tylko dodałam masę z mascarpone :) Pyszne było i ciągle jest :P Zbieram się do odjazdu. Do zobaczenia w Poznaniu.

święta

Ciężko oj ciężko. Święta jeszcze na dobre się nie zaczęły a ja już popierdzieliłam i zjadłam 3 nieprzepisowe rzeczy: 3 trufle. Nie wspomnę o lizaniu paluchów czy łyżek... Jutro będę przygotowywała tylko swoje ciasto, więcej nic słodkiego nie robię. Prawda jest taka że podjadanie wychodzi tylko w trakcie robienia. Nie zjadłam jeszcze żadnego kawałka ciasta. Ani nic niedozwolonego ze słonych rzeczy. Zdarzyło mi się zjeść drugofazowe orzechy. Na szczęście nie jest tak źle. Jutro śniadanie Wielkanocne wg zasad. Robię je sama w domu, tylko z bratem i tatą. Potem pójdziemy do babci. Urobiłam się jak dziki osioł trochę. Dziś po wstaniu z łóżka czułam się jakbym wczoraj porządnie wycisnęła kilka serii ćwiczeń jakichś. Obolały kark i ręce, plecy też. Ale efekt cieszy:). Plan wykonany, choć zrobiłam tylko jedną czekoladową babę. To i tak nadto jak na dwie osoby. Lubię święta i przygotowania do nich:) Wesołych Świąt! :)

chwalipięta

Obraz
Prawie 5 dni egzystowałam bez dostępu do komputera i sieci. Prawie umarłam;) Ale już jestem i melduję że: po primo- ciągle się trzymam na diecie bez odstępstw po secundo- schudłam kolejne 6 kg :D po tertio- co razem daje 15 kilogramów od 1. stycznia :) po quatro- Wielkanoc będzie MMowa Minęło 26 dni bez żadnego odstępstwa. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło :) Jestem z siebie cholernie dumna. Z przyjemnością patzrę w lustro, z przyjemnością zakładam pasek do spodni bo bez paska mogę je ściągnąć bez rozpinania. Z przyjemnością zaobserwowałam że zapinam się na tą dziurkę w pasku na którą zapinałam się długi czas temu. Ważę teraz 89,7 kg. Moje BMI spadło do 31,14 :) Jutro rzucam się w wir przygotowań świątecznych :) Na razie to będą wypieki dla niewiernych. Planuję sernik bananowy, babkę gotowaną, babkę czekoladową x2 (w dwóch różnych wersjach), babeczki z nadzieniem kajmakowo- chałwowym i ukulam trufle. Z niesłodkich to mam w planie paszteciki z francuskiego ciasta z parówkami i serem,

sukces dydaktyczny

Ostatnie mam małą awersję do komputera i internetu. Po prostu mnie to nudzi i wolę czytać najnowszego Harrego Pottera:D Ostatnie trochę głodnawa chodzę. Dziś znów zapomniałam wziąć do szkoły płatków na drugie śniadanie, więc wypadł mi jeden posiłek i chyba nie mam szans na zjedzenie kolacji:/ Ale zobaczę jeszcze. Pojutrze już jadę do domu i w sobotę ważenie:D Wczoraj: 10:00 płatki owsiane z jogurtem leśnym i kefirem 15:00 krem kalafiorowo brokułowy z pieczarkami i piersią kurczaka 19:30 farfalle z sosem pomidoro- pieczarkowym Dzisiaj: 10:00 2 deski z twarożkiem i dżemem truskawkowym, 1 deska z twarożkiem, pomidorem, ogórkiem i rzodkiewką 16:30 udko kurczaka smażone w przyprawach i sałata lodowa z rzodkiewką w sosie smietanowo-majonezowym No i kolacja wypadnie mi o 20:30. Chyba zapytam kogos co bym mogła ewentualnie zjeść o tej porze. Bo będę wściekle głodna. Muszę przyznać i pochwalić się że dziś zanotowałam kolejny sukces dydaktyczny:) Tak bardzo mnie cieszy gdy widzę że uczniowie tak

EMPiK

Przewiało mnie troszkę wczoraj, o dziwo, w domu. Posiedziałam trochę czasu przy otwartym oknie i dziś boli mnie szyja z tej strony co mi podwiewało. Ale nic to, mam nadzieję że jutro przejdzie. Kolejne dwa dni pękły:) Wczoraj: 11:45 3 deski z twarożkiem i dżemem truskawkowym 14:30 zupa krem z kalafiora i brokuła z piersią z kurczaka i pieczarkami 18:30 zupa krem z kalafiora i brokuła z piersią z kurczaka i pieczarkami Dzisiaj podobnie nieco;) 10:30 2 deski z twarożkiem i dżemem truskawkowym, 1 deska z twarożkiem, pomidorem, ogórkiem świeżym i rzodkiewką. 13:30 płatki owsiane z jogurtem truskawkowym 18:00 zupa krem z kalafiora i brokuła z piersią z kurczaka i pieczarkami Wczoraj umówiłam się z koleżanką i w kawiarni wypiłam tylko wodę. Koleżanka zauważyła że schudłam:D Pogadałyśmy o Montignacu i ponoć ją przekonałam:) W drodze powrotnej wstąpiłyśmy do EMPiKu i kupiła sobie książkę "Jeść aby schudnąć". No ciekawe co jej z tego przyjdzie:) A ja wciąż na posterunku. Bez odbioru :

dobrze

Tak się wczoraj zaaferowałam tą moją wzruszającą historią że zapomniałam wpisac menu;) A było tak: 10:45 bułeczka twarogowa, połowa z twarożkiem i dżemem truskawkowym, połowa z twarozkiem, pomidorem, ogórkiem świezym i rzodkiewką 13:45 kotlet mielony i jaja sadzone, gotowany kalafior 18:00 sałatka z tunczyka, sałaty lodowej, pomidora i ogórka świeżego z olejem slonecznikowym Było dobrze jak widać:) No to miłego dnia:)

BMI

Kolejny dzień mogę wpisać na listę zwycięstw. To już 15. czyste zwycięstwo, a dzień tak naprawdę numer 68. Byłam na zakupach w Lidlu. Coraz mniej pieniędzy tam wydaję. Kupiłam kilka jogurtów z fruktozą, twarożek, sałatę lodową, płatki owsiane, tuńczyka, przecier pomidorowy, makaron farfalle i nie pamiętam więcej. Wczoraj nakupowałam warzyw i kurczaka. Czyli do końca tygodnia wikt mam zapewniony;) Tak sobie pomyślałam że mogłabym napisać jak to u mnie było z całym tym odchudzaniem w moim życiu. Odkąd pamiętam zawsze byłam większa. W pewnym okresie czasu nawet bardzo większa. Zawsze marzyłam o tym by schudnąć, ale też zawsze brakowało mi silnej woli. Płakałam z tego powodu wiele razy i nienawidziłam siebie i swojego ciała. Szczególnie w chwilach przygnębienia z powodu kolejnej nieodwzajemnionej miłości. Od zawsze słyszałam szyderstwa ze strony rówieśników i dzis gdy patrzę na stare zdjęcia widzę że nie było ze mną tak źle. Po prostu wmówiono to we mnie tak bardzo, że tyłam coraz bardziej

lidl

Idę jak burza i samą siebie zadziwiam. Dziś oparłam się cieście z okazji dnia kobiet w pokoju nauczycielskim. A było czemu się opierać: wuzetka i jakieś ciasto z owocami i galaretką. Ale jestem z siebie dumna jak paw:) W dodatku miałam dziś straszny sen, śniło mi się że jadłam jakieś ciasto, w kazdym razie coś niedozwolonego i miałam takiego okropnego moralniaka że po przebudzeniu poczułam niebotyczną ulgę. I w łazience mnie olśniło że nic się nie stało i że nie zmarnowałam 2 tygodni czystej I fazy. Dziś Goś powiedziała żebym sobie zaznaczyła 30. dzień jako dzień jakiejś przyjemności, np kremu z mascarpone. Poza tym zauważyłam że odkąd nie jem czekolady 70% i fistaszków i nie robię odstępstw żadnych to jakby szybciej mi idzie. Dziś założyłam bluzkę w której się nie dopinałam jeszcze niedawno. Jest mi przyjemnie i lekko. Wczoraj: 7:50 3 deski z twarożkiem i dżemem truskawkowym 14:30 płaty z łososia pieczone z serem pleśniowym, pieczarkami i śmietaną, ogórki kiszone 18:45 spaghetti z sos

podniecam się

Dzisiaj dodano mi otuchy. Zaprzyjaźnione dziewczyny z różnych zakątków kraju, na podstawie zdjęć sprzed diety i z dzisiaj stwierdziły że widac różnicę:D Ja sama też ją widzę. I bardzo mnie to cieszy. Bardzo bardzo. Oprócz tego, wciąż się trzymam. To już prawie 2 tygodnie odkąd nie tknęłam nic niedozwolonego. A pokus było wiele. Pozbyłam się nareszcie tych wafelków z szafki. Po prostu dzisiaj nakarmiłam nimi dziewczyny. Taka ze mnie zołza. Nie tknęłam też innych słodyczy które mi podsuwały, tysięcy ciasteczek, ciast, budyniów, wafli, czekolad... A bułeczki twarogowe są bardzo dobre. Ale oczywiście zapominam o nich. Dopiero raz wzięłam do szkoły, w poniedziałek, dziś zapomniałam, a przydałoby się pamiętać. Menu: Poniedziałek: 9:30 owsiane z jogurtem owocowym 12:30 bułeczka z twarożkiem i dżemem truskawkowym 17:00 pierś z kurczaka duszona w sosie śmietanowym i szparagowa Wtorek: 10:00 3 deski z twarożkiem i dżemem truskawkowym 14:30 pierś z kurczaka duszona w sosie śmietanowym i szparagow

bułki twarogowe

Konsekwentnie i do przodu. Kolejny dzień zakończony dobrze. Mimo straszących mnie z szafki wafelków o smaku chałwowym;) Miałam dziś upiec bułeczki twarogowe żeby mieć co jeść w szkole, ale nie chce mi się okrutnie. Zajęłabym się czymś innym niż siedzenie przed kompem, ale jakoś nie mam motywacji:/ Może pójdę jednak i zagniotę te buły... W sumie to chwilka tylko, potem będą się same piekły... Pomyślę jeszcze. Dziś było: 11:00 owsiane z kefirem i dżemem porzeczkowym 14:30 2 kotleciki mielone i sałata lodowa z sosem majonezowo-śmietanowym 19:00 tuńczyk z ogórkami kiszonymi Dziś u mnie już zdecydowanie lepiej. I fizycznie i psychicznie. Na szczęście. Mama jednak wyjeżdża na święta, wczoraj się dowiedziałam, więc znów na mojej głowie menu świąteczne. Będę musiała obmyślić co będą jadły moje chłopy i na pewno nie będzie to zgodne z metodą. Mało tego, będę musiała to zrobić/ugotować/upiec. Dam radę :). Chyba zeszłoroczne święta przeżyłam z metodą. Dokładnie nie pamiętam ale coś mi świta. Chyb

nie spieprzę tego

Wczoraj miałam fatalny dzień, kolejny już. Małam też dziką ochotę na herbatniki w czekoladzie, ale napisałam do Goś i dostałam kopa. Nie dość że nie zjadłam nic głupiego to kupiłam wafelki jakieś z okazji dzisiejszej wizyty koleżanki i nie ruszyłam ich. I nie ruszę, mimo że koleżanka nie przyjdzie bo coś jej wypadło. Wczoraj: 8:30 3 deski z twarożkiem i dżemem porzeczkowym 12:30 3 deski z twarożkiem i dżemem porzeczkowym 16:20 2 kotleciki mielone i sałata lodowa z sosem śmietanowo-majonezowym Dzisiaj: 11:30 płatki owsiane z jogurtem owocowym 14:30 2 kotleciki mielone i fasolka szparagowa 18:30 spaghetti z sosem pomidorowym Samotny weekend przede mną. Już nie lubię być sama, a właściwie nie tak często. Ale dam radę. Jak napisała Goś "nie spieprzymy tego". I nie spieprzę.