Posty

Wyświetlanie postów z 2017

BMI

Jaram się jak pochodnia bo do kategorii Nadwaga wg zakresów BMI, brakuje mi tylko 0,6kg :-D. (Wiem że to durny wskaźnik ale i tak się jaram :D) Pędzę już do 7 z przodu! Choć ostatnio niestety wolniej, gdyż zbiesiłam się i nie potrafiłam rozstać się z czekoladą. Postanowienie że słodycze jem ewentualnie tylko w weekend, wzięło jakoś w diabły i bujałam się z wagą od dwóch miesiący w górę i w dół, niewiele na szczęście. W tym tygodniu się wkurzyłam, ograniczyłam i proszę - od razu widać efekt. W tym momencie w moim życiu jest chyba najlepiej jak dotąd. Muszę przyznać że czuję się szczęśliwa. W pracy póki co super, dostałam podwyżkę, szefostwo mnie docenia. Z ciałem w porządku - chudnę, odkąd smaruję się Busajną i marulą odzyskałam nadzieję na brak zwisów - kondycja ramion naprawdę się poprawiła, zwłaszcza lewego, brzuch też lepszy. Będę w to nadal inwestowała. Mam nową fryzurę, lubię na nowo swoją twarz, ludzie mnie komplementują (choć to akurat bywa trochę niekomfortowe). Rozwijam swoje

GOT IT!

No!  

Siłka it is

Dotarłam w końcu. Wczoraj umówiłam się z trenerem Hubertem na indywidualny trening i zdechłam. Dziś mam zakwasy zakwasów. Nie pamiętam bym kiedykolwiek w życiu miała większe. Gdy siadam to stękam, gdy wstaję to stękam, biorę szklankę - stękam. Dzisiaj dowiedziałam się jakie grupy mięśni są potrzebne by wyszarpnąć wózek pod biedronką, by sięgnąć po coś na półkę sklepową, by związać włosy, założyć stanik, założyć majtki, sięgnąć ręką do twarzy... itd itp. Bóle nie mają końca! Lecz jestem zadowolona, bo czuję, że odwaliłam wczoraj solidny kawałek roboty. Hubert mnie chwalił za postawę, za siłę, za wytrzymałość i za to że jak mówi spiąć łopatki i podwinąć brzuch to spinam łopatki i podwijam brzuch ;) był też pod wrażeniem moich planków, choć nieznacznie dotknęło mnie gdy powiedział że nie spodziewał się takich dobrych wyników. No bo jak jesteś gruby to nikt się nie spodziewa ;) Spisałam sobie wszystkie ćwiczenia i będę je uskuteczniać podczas kolejnych wizyt. Na razie nie ma ciężarów, tylk

Małe porównanie

Obraz
Z okazji, że do 8 z przodu zostało mi tylko 0,7kg! [sic!] (Oh yeah babe!), a także na prośbę mojej wiernej czytelniczki :P, zamieszczam dziś oto takie porównanie. Obecnie, 32,6 kg mniej :)  Jak dotąd, to mój rekord w chudnięciu w jednym ciągu. Jestem w 3/5 drogi do pierwszego celu ;)   Pierwsze zdjęcie pochodzi z 9 września 2016 roku. Drugie po utracie 16kg. Trzy na samym dole - z dzisiejszego poranka. (Na pierwszym z najnowszych zdjęć sukienka z tyłu spięta spinką do włosów ;) )

Ślub

Dzisiaj dowiedziałam się, że za 2,5 miesiąca wybieram się na ślub. I choć nie przepadam za ślubami i weselami w rodzinie tak ogólnie, to tym razem mówię: i dobrze! Ponieważ ostatnio trochę sklęsłam i się rozleniwiłam jeśli chodzi o proces zmniejszania wymiarów. Od tygodni traktuję po macoszemu lunche w pracy, jadam głównie jajka na twardo, kabanosy albo o zgrozo! parówki. Zwłaszcza w ostatnich dwóch tygodniach poszalałam - codziennie jadłam parówki z szynki, wcale nie najlepsze na rynku, choć najlepsze w sklepie w którym się zaopatrywałam. W sumie zjadłam tego ze 2kg albo więcej. Ostatnie tygodnie też dość luźno potraktowałam jeśli chodzi o słodycze. Bywałam gdzieś w drodze, bez możliwości zjedzenia czegoś normalnego i wtedy leciały snickersy i czekolada, codziennie. W mijającym tygodniu nieco na szczęście przystopowałam, gdy po kilkukrotnym wejściu na wagę zanotowałam dziwne wzrosty. Dlatego właśnie cieszę się z tego ślubu. Jest okazja by przykręcić śrubę i co więcej - to jest ślub wł

Pytanie dnia

Jakby kto był ciekawy, od ponad miesiąca cieszę się dwucyfrową wagą :) I jestem już prawie w połowie drogi do kolejnej cyferki z przodka :) 30-dniowe wyzwanie ruchowe przeciągnęło się do dzisiaj, nie przerwałam go i nadal trwam. Czasem wypadnie mi dzień albo dwa ale zasadniczo staram się robić coś codziennie. Jako, że zaczęły się wakacje i wypadną mi poniedziałkowe próby zespołu, postanowiłam, że definitywnie wracam na siłownię, mam ochotę się solidnie zmęczyć i to jest dobry pomysł. We wtorek lecę. Ciuchy wyprane, jeszcze tylko znajdę trening, który robiłam ostatnio i lecę. Nawet nie mogę się doczekać! Nie wiem tylko czy jeszcze coś pamiętam, mam nadzieję, że tak. A tymczasem maleję. Jestem w szoku, co jakiś czas wyciągam nowe/stare ubrania z szafy, których od dawna nie nosiłam i pasują! Wczoraj wygrzebałam kolejną bluzkę i pożegnałam się z inną, która zrobiła się za duża. Spodnie lecą mi z tyłka, nawet te które kupiłam w kwietniu. To wspaniałe uczucie, gdy można zawiązać buty bez zad

Wyzwanie vol. 2

Tym razem nie chodzi o zrzutę kilogramów a przynajmniej nie bezpośrednio ;) Zainspirowana wpisem na blogu koleżanki o metodzie kaizen (a także by wspomóc się w codziennym boju) postanowiłam że codziennie będę robiła cos fizycznie. Cokolwiek - przejażdżka rowerem, przejście piechotą zamiast przejazdu tramwajem, taniec, jakiś domowy treninżek, pływanie. Żeby zaprzyjaźnić się z aktywnością fizyczną. I póki co, wlasnie mija czwarty tydzień :) Naprawdę od 24 kwietnia nie było dnia bym czegoś nie robiła. Pierwotnie założyłam sobie 30 dni ale jest mi z tym na tyle dobrze, że chciałabym kontynuować. A dzisiaj nie kupiłam cukierków , głownie dlatego że nie było michałków ;) ale potem jednak powstrzymalam sie przed zakupem biedronkowego snickersa, który był obecny na półce ;). Wróciłam do zasady że słodycze tylko w weekend. Na siłownię nadal nie dotarłam :(

Birthday girl

Obraz
Czas mojego wyzwania właśnie się skończył a ja nie osiągnęłam założonego celu. Gdzieś po drodze miałam tygodniowy zastój i zabrakło mi około kilograma. Ale to nic, bo jestem na fali ;) Jak nie teraz to za tydzień albo dwa. Dlaczego to miało być 5,3? Bo chciałam zobaczyć na liczniku dwucyfrową wagę z 9 z przodu. I jeszcze zobaczę, na dniach, tygodniach i nie mogę się już doczekać ❤️ Podczas świąt przyjrzałam się swemu ciału i kurcze jakościowo to trochę kiszka niestety. Jestem dość sflaczała i to jest chyba ten czas gdy trzeba wrócić na siłownię. Cały czas się ociągałam i odsuwałam to w czasie ale chyba nie ma już co odsuwać tylko wziąć się do roboty. Dzisiaj planuję zakup odzieży sportowej, w czwartek wycieczka na siłkę, can't wait! Poza tym muszę się pochwalić jakim byłam survivorem tych Świąt. Nie zjadłam nic z glutenem i laktozą, żadnego chleba, żurku, kotletów z panierką, ciasta z mąką pszenną czy z bitą śmietaną. Wpadło trochę cukru brązowego z ciasta, które sobie upiekłam. Ni

Wyzwanie

Za miesiąc i 5 dni kończę 33 lata. Z tej okazji postanowiłam sobie że zrobię co w mojej mocy, z zachowaniem rozsądku, że do tego czasu zgubię 5,3 kg, conajmniej. Zaczęłam wczoraj, kiedy to poszłam na rower. Co prawda jeździłam tylko 25 minut i przejechałam 6 km ale z zimna twarz mi odpadła. Dziś byłam na próbie w końcu - ostatnio coś nie mogłam dotrzeć, więc kolejny ruch zaliczony. Jutro planuję albo iść na spacer albo znów zaryzykuję rower, jeszcze nie zdecydowałam. I ograniczam ziemniory. Nie może być, żebym zjadała 3 kg pyr w 5 dni. A dlaczego akurat 5,3? Zdradzę potem ;)

Gluten and lactose free

Obraz
Parę tygodni temu zabrałam się w końcu za porządek w dużej szafie, bo brakowało tam już tylko dziada z babą. Oprócz setek ciuchów przechowywanych także w mej pamięci, które czekają na lepsze, chudsze czasy, znalazłam także kilka o których zapomniałam - z prostego powodu - nosiłam je zaledwie krótką chwilę bądź wcale. Okazało się że mam w szafie 4 pary nowiutkich dżinsów. Malutkich, smukłych, wąziutkich. Wszystkie kupiłam kiedyś z myślą o tym że schudnę i w nie wejdę. Oczywiście w momencie kupna brakowało mi niewiele by nosić je z komfortem, z upływem czasu oddalałam się niestety od nich coraz bardziej. Ale. Zgubiłam już 16kg. Z każdym tygodniem ta liczba rośnie. Obecnie ważę najmniej od co najmniej 5 lat. Dostrzegłam wczoraj zarys obojczyków i tak się ucieszyłam bo nie widzieliśmy się szmat czasu, czasami myślałam że już zniknęły na zawsze. Odgrzebałam kilka ciuchów w które znów się mieszczę. Co prawda w zeszły weekend zrobiłam sobie fotki w samej bieliźnie i gdy porównałam je z fotkam