Pytanie dnia

Jakby kto był ciekawy, od ponad miesiąca cieszę się dwucyfrową wagą :)

I jestem już prawie w połowie drogi do kolejnej cyferki z przodka :)

30-dniowe wyzwanie ruchowe przeciągnęło się do dzisiaj, nie przerwałam go i nadal trwam. Czasem wypadnie mi dzień albo dwa ale zasadniczo staram się robić coś codziennie. Jako, że zaczęły się wakacje i wypadną mi poniedziałkowe próby zespołu, postanowiłam, że definitywnie wracam na siłownię, mam ochotę się solidnie zmęczyć i to jest dobry pomysł. We wtorek lecę. Ciuchy wyprane, jeszcze tylko znajdę trening, który robiłam ostatnio i lecę. Nawet nie mogę się doczekać! Nie wiem tylko czy jeszcze coś pamiętam, mam nadzieję, że tak.

A tymczasem maleję. Jestem w szoku, co jakiś czas wyciągam nowe/stare ubrania z szafy, których od dawna nie nosiłam i pasują! Wczoraj wygrzebałam kolejną bluzkę i pożegnałam się z inną, która zrobiła się za duża. Spodnie lecą mi z tyłka, nawet te które kupiłam w kwietniu. To wspaniałe uczucie, gdy można zawiązać buty bez zadyszki, gdy nie ma nawet zadyszki po wejściu na 4 piętro. Gdy jazda na rowerze stała się przyjemnością i normą po długim dniu pracy. Gdy człowiek patrzy w lustro i zaczyna dostrzegać dawne, zapomniane już rysy twarzy. Gdy człowiek patrzy w lustro i widzi pojawiające się obojczyki o których zapomniał że je ma! Gdy człowiek patrzy w lustro i brzuch go już nie wyprzedza. Gdy w sklepie jest więcej ciuchów które pasują i w których wygląda się dobrze. Gdy upał tak nie doskwiera. Gdy koledzy z pracy otaczają cię większą atencją (choć to jednak trochę przykre z drugiej strony). Gdy na występie w końcu robią ci zdjęcia!

Niepokoi mnie odrobinę, że mam wrażenie że trochę się robię obwisła, ale mam nadzieję, że siłownia jakoś temu zaradzi.

Dzisiaj na zakupach odkryłam, że trochę się skrzywiłam jeśli chodzi o jedzenie. Nie chciało mi się gotować, miałam też malutki dołeczek i chciałam kupić jakiegoś gotowca, nawet bez względu na to czy będzie to z glutenem czy laktozą. Zapakowałam nawet do koszyka paluszki rybne, chciałam też zapakować donuty. Pojeździłam chwilę po sklepie, donutów nawet nie tknęłam, paluszki w końcu wymieniłam na wolno gotowaną łopatkę, gotowca. A na koniec odłożyłam także i ją i wzięłam po prostu surowe mięso do obrobienia po swojemu. Miałam też wziąć lody. Za to wzięłam tę wielką czekoladę z Milki i będzie zaspokajała moją potrzebę na czekoladę przez jakiś dłuższy czas ;). Podsumowując - nie zaszalałam.

I na koniec pytanie dnia: jak powiedzieć komuś, że możemy zostać najwyżej przyjaciółmi? Jak to się u diabła robi?

Komentarze

  1. no brawo kurde :D
    będę chyba niedługo w Poznaniu, może się na kawkę spotkamy?

    a dlaczego chcesz powiedzieć, że tylko przyjaciółmi?
    nie chcesz, bo to nie ten, czy nie chcesz chcieć, bo jesteś ciężko przerażona, że to ten? :P
    nieważne, jak mu powiesz, i tak już nie będziecie przyjaciółmi, to tak nie działa :P

    trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewka! Jak będziesz to się odezwij jakoś, chętnie się spotkam :)

    Dlaczego chcę to powiedzieć?
    To nie ten ;)
    Bo na myśl że miałby mnie dotknąć, jest mi słabo ;) No nie ma chemii ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)