Posty

Wyświetlanie postów z 2009

:)

Mam dobre wieści :D Poszło kolejne 5kg w odstawkę! :D Zajęło to nieco dłużej niż poprzednie 5, no ale po drodze było weselisko na którym nie wylewałam za kołnierz i jadłam jakieś dziwne rzeczy, choć mało. No i cos tam po drodze mi jeszcze wypadło. Ale kurcze jak mnie się chce chipsów... Zachciało mi się w zeszłym tygodniu w czasie zakupów w Tesco. Ale powzięłam postanowienie że przed wtorkiem (tj przed ważeniem), żadnych chipsów ani innych tego typu śmieci. A teraz ciągle mi się chce, ale coś mnie powstrzymuje :P Chcę i nie chcę. A za niedługo idę do biedronki po jedzonko, poniewaz dostałam nowe menu:) W szoku trochę jestem bo jest bogatsze niż poprzednie. We wszystko bogatsze. Więcej chleba, więcej mięsa, więcej majonezu (wtedy nie jadłam bo mi sie nie chciało kupowac słoiczka dla 2 łyżeczek na 2 tygodnie :P). Mam nadzieję że efekty będą w dalszym ciągu zadowalające :) A w związku ze zbliżającą się wizytą w biedronce, trochę sie obawiam czy podołam odparciu pokusy chipsowej. Za 2 tygo

belly dance

Obraz
No i zaliczyłyśmy pierwsze zajęcia z tańca brzucha:) Ciężko było, przynajmniej mnie:P Po ciągłym kanapowaniu spinanie mięśni przez dłuższy czas to spore wyzwanie. Niby się głównie stoi i "macha tyłkiem", ale wysiłek to niemały, także umysłowy, poniewaz ciągle musiałam myśleć o tym by robić zamkniętą miednicę, jednocześnie liczyć powtórzenia i zmieniac figury Szaleństwo:D Tylko jakieś ciuchy przyzwoite muszę sobie zorganizować bo wyglądałam jak obwieś. I jakaś chusta by się przydała. Mam na oku taką: i taką Osobiście wolałabym zieloną, ale jest krótsza i nie wiem czy dobrze by wyglądała na, co jak co, ale wielkim tyłku. No muszę się zastanowić bo nie są najtańsze. No i jakieś portki muszę nabyć, albo kiecke. Chwilowo nie kupię tych alladynek co ma Martita, bo nie wyglądałabym z nich dobrze. Ale bardzo mi się podobało na zajęciach:) Babka fajna i miła, i fajnie się rusza. Choć moja koleżanka Ela chyba nie była zachwycona. Z racji tego że nie umie nakazać poszczególnym członkom

mieszek

Dzisiaj mija miesiąc odkąd jem według wytycznych dietetyka. No i życie powoli staje się piękne:) Choć oczywiście wolałabym dłużej się pocieszyć moimi nowymi spodniami a nie przejmowac że zaczynają mi wisieć na tyłku. Najwyżej je zmniejszę u krawcowej. W piątek miałam się spotkać z panią, ale niestety zachorowała i przełożyła nasze spotkanie na tydzień po 21. września. Co jest mi nieco na rękę, ponieważ mam więcej czasu:P Na weselu nie było za dobrze. Wódka tuczy a wypiłam jakieś rekordowe ilości. Oczywiście odnoszę się tu do własnych rekordów. No i jedzenia też nie dawali takiego jak powinnam jeść a przecież jak miałam się wygłupiać z własnym żarciem na weselu. Tego to jeszcze nikt nie widział;) Potańczyłam trochę przynajmniej i mam nadzieję że choć część kalorii zrekompensowałam. Jutro Taniec Brzucha! Zaczęłam się stresować. Nie bardzo mam pomysł co ubrać. Chyba przerobię swoje jedne drechy bo już są przykrótkie, więc może sprawię że będa jeszcze krótsze. I muszę kupić chustę z dzwonk

sth

Tak sobie dzisiaj oglądałam moje zdjęcia posiłków i strasznie zatęskniłam do MM. Jakie pyszności ja wtedy jadłam. Sałata ze śmietaną, smażony indyk z serem (duuużo powyżej 80g), jakieś kulebiaki, muffinki, bułeczki, chlebki, kotlety mielone, cukinie zapiekane, makarony z truskawkami, nalesniki, jajecznice i inne cuda wianki A wszystko w ilościach słusznych. Teraz jem naprawdę mało. Jak jogurcik, to do 200g, najczęściej ok 150. Mięska 80g, ryby 120g, kaszy czy ryżu około 50g. Owsianka to 2 łyżki płatków! Kanapki zawsze 2 czyli jedna kromka mestemachera przekrojona na pół, co odpowiada 2 kromkom po ileś tam gramów, nie pamiętam teraz. A one są takie cieniutkie ;(. Trochę głodnawa jestem. Ale mam nadzieję że na zdrowie mi to wychodzi. Nie mogę się doczekać kiedy juz schudnę, zeby być znów na MM:P. Za 2 tygodnie zaczynamy z Martitą taniec brzucha! :D Trzeba będzie nabyć odpowiednie odzienie; Martita juz nabyła, ja jeszcze nie, ale nabędę! Mam na oku spodenki szerokie, alladynowe bardzo, pr

:D

Ha ha! Zgubiłam 5 kg! :D Co prawda pani sie zapomniała i wyjawiła mi moja wagę, ale co tam:D Lecę więc dalej z tym koksem :D

45

Dziś zauważyłam coś pozytywnego. Otóż, w bluzce mi szerzej jakoś i spodenki juz tak do dupki nie przylegają. Ale oczywiście przede mną dłuuuuga droga. Różnica dla postronnych osób niestety jest niezauważalna. Za to mam problemy z sukienką. Mam nadzieję że do rozwiązania. W piątek się okaże. Jutro jadę na kontrolę i ważenie. Będę musiała wprowadzić parę modyfikacji do menu, bo sa rzeczy które z trudnością mi przechodzą przez gardło, jak np sałatki. Nie mogę, no nie mogę. No i ciekawe czy rzeczywiście coś mi spadło. A teraz idę spać, bo oczywiście miałam iść już ze 45 minut temu ale jakos mi zeszło:/.

welcome welcome

Obraz
Właśnie przed chwilą skasowała mi się notka:/ Jak ja tego nienawidzę, grrr. I od razu mam ochotę pierdolnąć i nic nie pisać. No ale skoro już się wzięłam i zasiadłam (a mam pokój do posprzątania) to dokończę. No więc żyję żyję, choć znów zniknęłam. Od prawie tygodnia uskuteczniam zasady pani dietetyczki. Z wypełnianiem jadłospisu od a do z miałam małe problemy ze względu na wieczór panieński, czas spędzony w pociągu i ogólną kłopotliwość takiego przedsięwzięcia na wyjeździe. Ale starałam się. I wciąż się staram. I nie jest to MM; raczej niskokaloryczne, zbilansowane pod względem składników przeróznych, niewielkie ilościowo jedzonko. Przyznam że czasem mam opór. Np przed łaczeniem tłuszczy z węglowodanami. Oczywiście jedząc dawniej frytki czy chipsy czy pizze czy co tam jeszcze niezdrowego i tuczącego miałam to serdecznie w d00pie , ale teraz to jest DIETA i włącza mi się kontrolka, że tego nie wolno z tym połączyć, a tego nie można jeść na I fazie, a to a tamto. A na diecie musi być or

new way

Żarty się skończyły :P Ach, ileż to już razy tak pisałam. Ale tym razem to już na poważnie. Zanim więc wszyscy zabijecie mnie śmiechem;), to coś Wam powiem:D Ludzie którzy przyczynili się do mojego stworzenia, nie sa zadowoleni z tego co uczyniłam z ich dziełem. Kazali mi więc coś z tym zrobić. No i robiłam, aż narobiłam tak że teraz jestem tu gdzie jestem. Wiotka bynajmniej nie. Teraz zadecydowali że mam się oddać w ręce specjalisty, przed czym broniłam się stanowczo, jednak nie wystarczająco. No i poszłam. Porzucam więc pana Montignaca na czas jakiś. Może to i dziwne że 25. letnia baba nie umie się dostatecznie postawić rodzicom, ale jak cię takie dwa sępy osaczą i dziobią non stop przez 36 godzin to trudno nie skapitulować. Wczoraj pojechałam do jednej pani i miło sobie pogawędziłyśmy. Zważyła mnie, ale nie chciałam wiedzieć. Kiedyś mi powie. We wtorek znów do niej idę, po gotowy jadłospis na 2 tygodnie, przygotowany especially for me. Zobaczymy co będzie dalej.

takie tam

Obraz
Chce mi się wyć. Właśnie wróciłam z zakupów. Nie jest dzisiaj jakoś szczególnie upalnie, a wróciłam upocona i czerwona na gębie. Zresztą ubrałam się zupełnie bez sensu i przed wyjściem dobrze nie przejrzałam się w lustrze, a w przedpokoju ciemno. Jak się zobaczyłam w windzie to wpadłam w panikę, miałam TAKĄ oponę. Wyglądam jak świnia, nie przebierając w słowach. Ale jakoś wyszłam, ledwo oddychałam, zasłaniałam się z każdej strony swoją materiałową siatką:/ Mam wrażenie że dieta na mnie nie działa. Ja wiem że powinnam się więcej ruszać, ale jak tu się ruszać w takiej pogodzie?:/ Wystarczy że tylko siedzę i pot po tyłku cieknie. Najchętniej siedziałabym w wannie z zimną wodą, albo brała zimny prysznic co pół godziny. Już nie lubię upałów. Nigdy zresztą nie musiałam w nich egzystować będąc aż tak wielką i je lubiłam. Teraz rzygać mi się chce na myśl o wyjściu z domu. Po przyjściu od razu lecę do łazienki, najchętniej chodziłabym nago. Inną sprawą jest że rozpaczliwie potrzebuję nowych ciu

suwak:P

Obraz
Znów nota na kolanie, obiad czynię, chleb piekę, sama jestem w rozsypce. Upał mnie obezwładnia. Z wiekiem doszłam chyba do wniosku że wolę chłód niż gorąc. Moje mieszkanie jest beznadziejne na upał. Okna z jednej strony, więc przeciągu nie zrobisz, w dodatku naprawdę beznadziejna wentylacja. W zasadzie brak wentylacji! Bosz jak fajnie było latem w kamienicy. Grube mury, okna otwarte na przestrzał, miły chłodek. Nie przedłużając. Zrobiłam sobie suwak :D Mam nadzieję że dzięki temu będzie mi trudniej zrąbać sprawę. Teraz będzie seria zdjęć śniadaniowych, identycznych :P Na zdjęciach kulebiaki z kapustą kiszoną i z pieczarkami, róznice w detalach ;) Na pierwszym zdjęciu koktajl truskawkowy, na drugim kakao, na trzecim koktajl truskawkowo-malinowow-jagodowy:) A tu kolacja z przedwczoraj :) Ilość nieco przemysłowa, ale mi się makarony sypnęło do garnuszka :) Tak więc jest to makaron z twarożkiem, jogurtem naturalnym, truskawkami, malinami i jagodami. Bez fruktozy, bo nei mam:P. Ale i tak by

mega not

Obraz
Na kolanie piszę, biegając między kuchnią gdzie robię dzisiejszy obiad, a pokojem gdzie ładuję kompa. Smażę więc kotlety, mimo że mięso kupione we czwartek jakby lekko zaśmiardło. Ale kto by w końcu miesiąca, gdy pustki na koncie się przejmował i wywalał na stratę kilogram mięsa?? Tym bardziej że w obliczu przypraw, kapusty i sosu pomidorowego po zapaszku nie zostanie ni śladu. I niech nikt mi nie mówi że nigdy tak nie robił:P. Okropeczne mam zaległości. W każdej dziedzinie. Może z wyjątkiem BrzydUli i Simsów . A tak to plama. No ale przedwczoraj postanowiłam ostatecznie (kolejny raz), poczułam jakiś impuls (pogodę oglądałam i ma być upalnie) że tak już dłużej być nie może (no bo w co ja się ubiorę jak upały nadejdą?). Wzięłam więc i poszłam na zakupy na rynek, kupiłam jakichś warzyw i mięsa w/w. Co prawda w czwartek jeszcze MUSIAŁAM zjeść smażoną wątróbkę z cebulą z bułką bo już mnie nosiło na to straszliwie. Ale mam to za sobą, teraz czas na podjęcie rękawicy. Tako i podnoszę. Trochę

cukinia

Obraz
Zapętliłam się. Nie idzie mi tak jakby chciała. W ogóle mi nie idzie. Oprócz sniadań. Polepiłam sobie kulebiaki z farszem kapuścianym, zarąbiste swoją drogą. Trochę nieładne mi wyszły, ale robiłam je rano na śniadanie i bardzo się spieszyłam z lepieniem :) A te dwie buły wzięłam sobie do pracy i pożarłam z konfiturą wiśniową :) Śniadanie jedo z kilku, każdy widzi co tam leży ;) obok tylko stoi koktajl, jak się można domyślić- truskawkowy:P Muszę się wziąć za dupę cholera. Bo znów sobie grabię. Oj grabię. Ale myślałam że mi dobrze idzie, że maleję, a pojechałam do domu, wlazłam na wagę i nie było różnicy w porównaniu z lutym. Wtedy ostatnio się ważyłam z okazji oddawania krwi i było tyle samo. Choć podejrzewam że... niestety od lutego sobie zbyt folgowałam i pewnie przybrałam. Ale nic to, szkoda że tak późno do tego doszłam. Biorę się. Kupiłam sobie cukinie, mięso mielone- wiadomo co jutro na obiad:D

podróż sentymentalna

Obraz
Dziś Martita przymierzyła moją sukienkę którą kupiłam rok temu na wesele i na Boga! wyglądała w niej o wiele lepiej niż ja kiedykolwiek:). Ty szkieletorze! Chuda maupo! :P Jutro ostatni dzień roboty przed urlopem, moim pierwszym życiu;). 8 godzin i ulecę w stronę zachodzącego słońca. Chociaż tak zupełnie szczerze i otwarcie powiedziawszy, bardziej bywałam wymęczona po 5-dniowym tygodniu pracy. Sama jestem zdziwiona. Czy ja już mówiłam że życie BrzydUli bardziej mnie ekscytuje niż moje własne? Dzisiaj widziałam taki odcinek żeeee... Dżizys nie wiem jak doczekam do jesieni Czasem nawet jej zazdroszczę, tej Uli. Bo niby brzydka, a ładna. I studia dobre skończyła i pracę fajną ma. I się kocha w fajnym mężczyźnie a on w niej się (nie) kocha. Żyć nie umierać. To "(nie)" to tak tylko dla pozorów. No bo po dogłębnej analizie, stwierdziłysmy z Alą że się kocha ale udaje sam przed sobą że nie. Kto by pomyślał że mam 25 lat:P Przejdźmy do konkretów. Co kręci naszym życiem? Jedzonko oczy

15 godzin

Obraz
Dzisiaj wstałam nieprzyzwoicie wcześnie, bo już po ósmej. Tak tak, a wcale nie musiałam. Tzn musiałam, jesli chciałam się wyrobić i przed pracą zjeść jeszcze obiad. I poszłam nawet na rynek, bo mi się mleko i maślanka skończyły, a także nabyłam kabanosy na kolację. Muszę się pochwalić że dziś w pracy zaliczyłam osobisty rekord Średni czas obsługi na poziomie ok 50 sekund Dzisiaj poszalałam na śniadanie. Zamiast naleśnika, zrobiłam sobie knedliki, z truskawkami ofkoz:P A obiad dzisiejszy i wczorajszy był taki: I mam jeszcze na jutro :) Na kolację udało mi się zjeść 2 kabanosy i pomidora. Umieram w trakcie jedzenia. Jeszcze parę pomidorów jedzonych jak jabłko i zejdę. Przeżyłam dziś szok! Pisałam wczoraj że kabel z Allegro nie działa, napisałam do biznesmena że chciałabym wymienić na działający. A on wysłał mi drugi i powiedział że ten mam zatrzymać Może tylko tymczasowo, nie wiem, ale tak napisał. Byłam też w C&A. Ale za późno wyszłam z pracy i jak się tam pojawiłam to zostało pół g

4 dni

Obraz
Aha! Ponoć się komuś zdawa że mnie mniej:D No i fajno Przyszedł dziś mój kabel z Allegro, za całe 2,5 zł plus przesyłka i co? Nie działa! Ok, ja wiem że 2,5zł za 7,5 metrów kabla to jest śmiesznie mało, ale jeśli ktoś tego sprzedaje na pęczki i mieni się solidną firmą to ja wymagam jakości. Nawet za 2,5. A przynajmniej chciałabym by działało po wetknięciu kabla do gniazda, a nie że musze nim wiercić, a efektem tego jest jedynie, i to nie za każdym razem, że działa tylko jeden głośnik! Wolne żarty. Żądam jakości! Napisałam do tego biznesmena od siedmiu boleści, że chcę wymiany. Pfff. Wczoraj znów zapomniałam sobie jaj ugotować do pracy, w związku z czym nic nie jadłam na kolację:/ No dupa blada no. Dziś od rana było smacznie dość. Choć coś tam próbowałam innego zrobić i wyszło trochę dziwnie. Wczoraj wieczorem zrobiłam zaczyn drożdżowy i wrzuciłam do niego mąke i kakao i zostawiłam na noc pod ścierką. Myślałam że mi z miski wyskoczy, a tylko trochę to urosło. No nic. Usmażyłam sobie z t