mega not
Na kolanie piszę, biegając między kuchnią gdzie robię dzisiejszy obiad, a pokojem gdzie ładuję kompa.
Smażę więc kotlety, mimo że mięso kupione we czwartek jakby lekko zaśmiardło.
Ale kto by w końcu miesiąca, gdy pustki na koncie się przejmował i wywalał na stratę kilogram mięsa??
Tym bardziej że w obliczu przypraw, kapusty i sosu pomidorowego po zapaszku nie zostanie ni śladu.
I niech nikt mi nie mówi że nigdy tak nie robił:P.
Okropeczne mam zaległości.
W każdej dziedzinie.
Może z wyjątkiem BrzydUli i Simsów .
A tak to plama.
No ale przedwczoraj postanowiłam ostatecznie (kolejny raz), poczułam jakiś impuls (pogodę oglądałam i ma być upalnie) że tak już dłużej być nie może (no bo w co ja się ubiorę jak upały nadejdą?).
Wzięłam więc i poszłam na zakupy na rynek, kupiłam jakichś warzyw i mięsa w/w.
Co prawda w czwartek jeszcze MUSIAŁAM zjeść smażoną wątróbkę z cebulą z bułką bo już mnie nosiło na to straszliwie.
Ale mam to za sobą, teraz czas na podjęcie rękawicy.
Tako i podnoszę.
Trochę niezgrabnie jeszcze, ale powoli mam nadzieję dojdę do perfekcji.
Mam mnóstwo zaległych zdjęć.
Przyznam że bywało, że gdyby nie Martita, to moje dni wyglądały by bardzo źle.
A tak to czasem zjadłam MMowe śniadanie:)
Czy obiad u niej :)
No i w kolejności chronologicznej:
Cukinia faszerowana mięsem mielonym z pieczarkami. (okazuje się że mielone indycze jest mięsem które najczęściej spożywam:P)
Obiad u Marttity z okazji Bożego Ciała. Znaczy niby-pizza na serowym spodzie ze śmieszną ilością pieczarków:P, z sosem pomidorowym i surówką z młodej kapusty na zagrychę. Inspirowane sernikiem na słono. Na deser Heyy Babyy :D.
Tegoż samegoż dnia byłam też na śniadaniu u M. Ale że zdjęć nie chciało nam się robić, to zrobiłam następnego dnia u siebie, jako że dostałam na wynos co nieco :)
Cebulaki drożdżowe na pierwszym planie. Zarąbiste!
A teraz na pierwszym planie makaron z paćką truskawkową :P.
Oba zdjęcia mi się jakoś fajnie udały, więc oba wklejam :)
Innego dnia panna M. znów mnie nawiedziła i dostałam w prezencie bułeczki- świnki:D.
W środku z nadzieniem twarożkowo-dżemowym, no i koktajl :).
Jeszcze tu się można napatrzeć na te cuda:). (moje ścierki strasznie dużo kłaków zostawiają na talerzach:/, ale cóż, suszarki nie ma nadal)
Kiedyś tam ponownie dostałam w prezencie śniadanie:)
A mianowicie tartę rabarbarową.
Rewelka! Słodki spód i kwaśny rabarbar- pychotka.
Sezon truskawkowy u mnie w pełni.
Niestety na rynku widać coraz mniej truskawek. Wciąż są to przemysłowe ilości- ale ich jednak ubywa:(.
Naleśnik ze śliwkami suszonymi z twarożkiem i truskawami w glazurze z fruktozy. (i kłaki na talerzu)
Moje wczorajsze wypociny.
Część kulebiaków z ciasta drożdżowego na cabulaki wg M., część a dokładnie 2 (te pofalowane), z ciasta serowego. Bułki też serowe. Bo farszu zabrakło. A farsz kapuściano- pieczarkowy.
Dzisiejsze śniadanie czyli kulebiak z pomidorem i sosem czosnkowym (jakoś się nie zmieścił do zdjęcia), bułka z twarożkiem i nibydżemem własnej roboty (bez cukru i bez fruktozy!). (2 kg truskawek w dwóch malutkich słoiczkach mi się zmieściło, skandal!)
Dzisiejszy obiad, który w trakcie tworzenia tej notki udało mi się zrobić i skonsumować:) (i obejrzeć The One With The Stripper :)
Kotlety z kapustą w sosie pomidorowym i sałata ze śmietaną.
Najlepsze są te kotlety, następnego dnia i jeszcze w następnych dniach:).
Jak już wszystkie składniki na wskroś sobą przejdą :)
I na zakończenie.
Samo ZUO. Dzieło szatana.
Zeszłotygodniowe ciasto sypane z truskawkami.
ABSOLUTNIE i BEZWZGLEDNIE niedozwolone.
Ufff, no to wyszła mi mega nota.
Na koniec przepis na moje kotleciki z kapustą udające gołabki:
Kotlety z kapustą
potrzeba nam:
* 0,5 kg mięsa mielonego
* 1,5 kg kapusty
* 2 lub 3 cebule (w zależności co kto lubi )
* 3 jajka
* pieczarki lub nie
* granulat do związania ciasta (w oryginale jest kaszka manna ale w IF niedozwolona:P)
* sól
* pieprz
* inne dowolne przyprawy
* koncentrat pomidorowy
Przygotowanie:
Zaczynamy od poszatkowania kapusty i podgotowania jej w garnku by zmiękła.
Staramy się by wyszedł nam z tego gotowania jakiś wywar .
W międzyczasie, możemy sobie obrać cebulę i pokroić w drobną lub grubą kosteczkę (co kto lubi:P).
Po ugotowaniu kapusty, przekładamy ją do miski i dodajemy resztę składników i mieszamy łapką.
Moja kapusta była za grubo posztakowana więc wrzuciłam ją jeszcze do maszyny na poprawkę .
Jak już mamy dobrze pomieszane wszystko to formujemy kotlety i obsmażamy na oleju. Trzeba dobrze je ubić bo mogą sie rozwalić.
Po usmażeniu wszystkich kotletów, układamy je w garnku dość wysokim,
tak by sie wszystkie zmieściły i przygotowujemy sos z koncentratu i
wywaru z kapusty i przypraw dowolnych.
Zalewamy kotlety sosem i gotujemy jakiś czas aż nam będzie pasowało, zrobią się dość miękkie.
Po ugotowaniu jemy
ofkoz;)
No i to na tyle by było na dziś :)
Teraz pędzę posimsować troszkę i wykorzystać nowo zdobytą wiedzę w grze :P
01:32 edytowano:
przypomniało mi się że stwierdziłam ostatnio że dymam kefiry i maślanki.
w porównaniu do nich, jogurt naturalny jest jak poezja.
precz z nimi!
Smażę więc kotlety, mimo że mięso kupione we czwartek jakby lekko zaśmiardło.
Ale kto by w końcu miesiąca, gdy pustki na koncie się przejmował i wywalał na stratę kilogram mięsa??
Tym bardziej że w obliczu przypraw, kapusty i sosu pomidorowego po zapaszku nie zostanie ni śladu.
I niech nikt mi nie mówi że nigdy tak nie robił:P.
Okropeczne mam zaległości.
W każdej dziedzinie.
Może z wyjątkiem BrzydUli i Simsów .
A tak to plama.
No ale przedwczoraj postanowiłam ostatecznie (kolejny raz), poczułam jakiś impuls (pogodę oglądałam i ma być upalnie) że tak już dłużej być nie może (no bo w co ja się ubiorę jak upały nadejdą?).
Wzięłam więc i poszłam na zakupy na rynek, kupiłam jakichś warzyw i mięsa w/w.
Co prawda w czwartek jeszcze MUSIAŁAM zjeść smażoną wątróbkę z cebulą z bułką bo już mnie nosiło na to straszliwie.
Ale mam to za sobą, teraz czas na podjęcie rękawicy.
Tako i podnoszę.
Trochę niezgrabnie jeszcze, ale powoli mam nadzieję dojdę do perfekcji.
Mam mnóstwo zaległych zdjęć.
Przyznam że bywało, że gdyby nie Martita, to moje dni wyglądały by bardzo źle.
A tak to czasem zjadłam MMowe śniadanie:)
Czy obiad u niej :)
No i w kolejności chronologicznej:
Cukinia faszerowana mięsem mielonym z pieczarkami. (okazuje się że mielone indycze jest mięsem które najczęściej spożywam:P)
Obiad u Marttity z okazji Bożego Ciała. Znaczy niby-pizza na serowym spodzie ze śmieszną ilością pieczarków:P, z sosem pomidorowym i surówką z młodej kapusty na zagrychę. Inspirowane sernikiem na słono. Na deser Heyy Babyy :D.
Tegoż samegoż dnia byłam też na śniadaniu u M. Ale że zdjęć nie chciało nam się robić, to zrobiłam następnego dnia u siebie, jako że dostałam na wynos co nieco :)
Cebulaki drożdżowe na pierwszym planie. Zarąbiste!
A teraz na pierwszym planie makaron z paćką truskawkową :P.
Oba zdjęcia mi się jakoś fajnie udały, więc oba wklejam :)
Innego dnia panna M. znów mnie nawiedziła i dostałam w prezencie bułeczki- świnki:D.
W środku z nadzieniem twarożkowo-dżemowym, no i koktajl :).
Jeszcze tu się można napatrzeć na te cuda:). (moje ścierki strasznie dużo kłaków zostawiają na talerzach:/, ale cóż, suszarki nie ma nadal)
Kiedyś tam ponownie dostałam w prezencie śniadanie:)
A mianowicie tartę rabarbarową.
Rewelka! Słodki spód i kwaśny rabarbar- pychotka.
Sezon truskawkowy u mnie w pełni.
Niestety na rynku widać coraz mniej truskawek. Wciąż są to przemysłowe ilości- ale ich jednak ubywa:(.
Naleśnik ze śliwkami suszonymi z twarożkiem i truskawami w glazurze z fruktozy. (i kłaki na talerzu)
Moje wczorajsze wypociny.
Część kulebiaków z ciasta drożdżowego na cabulaki wg M., część a dokładnie 2 (te pofalowane), z ciasta serowego. Bułki też serowe. Bo farszu zabrakło. A farsz kapuściano- pieczarkowy.
Dzisiejsze śniadanie czyli kulebiak z pomidorem i sosem czosnkowym (jakoś się nie zmieścił do zdjęcia), bułka z twarożkiem i nibydżemem własnej roboty (bez cukru i bez fruktozy!). (2 kg truskawek w dwóch malutkich słoiczkach mi się zmieściło, skandal!)
Dzisiejszy obiad, który w trakcie tworzenia tej notki udało mi się zrobić i skonsumować:) (i obejrzeć The One With The Stripper :)
Kotlety z kapustą w sosie pomidorowym i sałata ze śmietaną.
Najlepsze są te kotlety, następnego dnia i jeszcze w następnych dniach:).
Jak już wszystkie składniki na wskroś sobą przejdą :)
I na zakończenie.
Samo ZUO. Dzieło szatana.
Zeszłotygodniowe ciasto sypane z truskawkami.
ABSOLUTNIE i BEZWZGLEDNIE niedozwolone.
Ufff, no to wyszła mi mega nota.
Na koniec przepis na moje kotleciki z kapustą udające gołabki:
Kotlety z kapustą
potrzeba nam:
* 0,5 kg mięsa mielonego
* 1,5 kg kapusty
* 2 lub 3 cebule (w zależności co kto lubi )
* 3 jajka
* pieczarki lub nie
* granulat do związania ciasta (w oryginale jest kaszka manna ale w IF niedozwolona:P)
* sól
* pieprz
* inne dowolne przyprawy
* koncentrat pomidorowy
Przygotowanie:
Zaczynamy od poszatkowania kapusty i podgotowania jej w garnku by zmiękła.
Staramy się by wyszedł nam z tego gotowania jakiś wywar .
W międzyczasie, możemy sobie obrać cebulę i pokroić w drobną lub grubą kosteczkę (co kto lubi:P).
Po ugotowaniu kapusty, przekładamy ją do miski i dodajemy resztę składników i mieszamy łapką.
Moja kapusta była za grubo posztakowana więc wrzuciłam ją jeszcze do maszyny na poprawkę .
Jak już mamy dobrze pomieszane wszystko to formujemy kotlety i obsmażamy na oleju. Trzeba dobrze je ubić bo mogą sie rozwalić.
Po usmażeniu wszystkich kotletów, układamy je w garnku dość wysokim,
tak by sie wszystkie zmieściły i przygotowujemy sos z koncentratu i
wywaru z kapusty i przypraw dowolnych.
Zalewamy kotlety sosem i gotujemy jakiś czas aż nam będzie pasowało, zrobią się dość miękkie.
Po ugotowaniu jemy
ofkoz;)
No i to na tyle by było na dziś :)
Teraz pędzę posimsować troszkę i wykorzystać nowo zdobytą wiedzę w grze :P
01:32 edytowano:
przypomniało mi się że stwierdziłam ostatnio że dymam kefiry i maślanki.
w porównaniu do nich, jogurt naturalny jest jak poezja.
precz z nimi!
bosz, mówiłam, że kategorycznie zakazuję upubliczniania zdjęć tej obleśnej tarty ze sraczkowatym musem xD
OdpowiedzUsuńMarto nie pitol z łaski swej :P
OdpowiedzUsuńtarta była zajebista i na zdjęcie zasłużyła :P