mieszek

Dzisiaj mija miesiąc odkąd jem według wytycznych dietetyka.
No i życie powoli staje się piękne:)
Choć oczywiście wolałabym dłużej się pocieszyć moimi nowymi spodniami a nie przejmowac że zaczynają mi wisieć na tyłku.
Najwyżej je zmniejszę u krawcowej.

W piątek miałam się spotkać z panią, ale niestety zachorowała i przełożyła nasze spotkanie na tydzień po 21. września.
Co jest mi nieco na rękę, ponieważ mam więcej czasu:P Na weselu nie było za dobrze. Wódka tuczy a wypiłam jakieś rekordowe ilości. Oczywiście odnoszę się tu do własnych rekordów.
No i jedzenia też nie dawali takiego jak powinnam jeść a przecież jak miałam się wygłupiać z własnym żarciem na weselu. Tego to jeszcze nikt nie widział;)
Potańczyłam trochę przynajmniej i mam nadzieję że choć część kalorii zrekompensowałam.

Jutro Taniec Brzucha!
Zaczęłam się stresować.
Nie bardzo mam pomysł co ubrać.
Chyba przerobię swoje jedne drechy bo już są przykrótkie, więc może sprawię że będa jeszcze krótsze.
I muszę kupić chustę z dzwonkami czy monetami brzęczącymi.
Kurcze kurcze, boję się i jednocześnie nie mogę się doczekać:D
Dobrze że idę z obstawą:P Z koleżanką ze studiów, z kuleżanką z internetu:D i ze znajomą kuleżanki.
Będę największa w tym gronie no ale trudno się mówi:P

Chyba ciągle chudnę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

Tak na szybko :)