Posty

Wyświetlanie postów z 2011

szimi szimi

Obraz
Wygrałam miesięczny karnet na belly dance w konkursie świątecznym! :D Tak rzadko wygrywam cokolwiek, a ta wygrana szczególnie mnie ucieszyła:D. Tym bardziej że chciałam od stycznia wrócić na zajęcia, których tak mi brakuje i proszę! Wczoraj właśnie byłam, na specjalnych zajęciach poświąteczno-sylwestrowych. Spodziewałam się że czeka mnie walka o moje stare miejsce, bo ponoć strasznie dużo ludzi przychodzi na te zajęcia i jest trochę ciasno, ale dałam radę. Stanęłam sobie blisko Moniki i blisko lustra i było gites. Nikt mi nie podskoczył. Bardzo fajnie było. Myślałam że będę w gorszej kondycji, nie fizycznej, tylko tanecznej, a całkiem nieźle mi szło. Prawie jakbym nie miała przerwy. Muszę tylko poćwiczyć trochę w domu, bo powinnam już umieć podłą figurę zwaną over shimmy a ja ni w ząb. Julka się nauczyła sama więc i ja pewnie mogę. Muszę spróbować. Do takiej piosenki tańczyłyśmy. Szkoda że nie znałam wczesniej klipu, to bym włączyła do tańca ten luźny, zabawny klimat ;) W związku z tym

bolly mnie again

Obraz
Jutro jadę do domu na święta. Cieszę się i się nie cieszę bo niestety wiąże się to z wizytą u chirurga stomatologa, z którą zwlekam już ponad rok. Im bliżej tym bardziej mi słabo na samą myśl o tym. W dodatku mama zamierza iść na zakupy i zostanę sama w gabinecie. To już pojutrze ;(((( Nowy trening o mało mnie nie zabija. Ostatnio mam kryzys i za każdym razem jestem jakaś słabsza. G mówi żebym zrobiła sobie przerwę i odpuściła 1 czy 2 treningi by odpocząć. Tak właśnie zrobię. Jutro jadę do domu, w środę dentysta i raczej nie będę władna by robić cokolwiek, a siłowo to już w ogóle. Może w piątek dam radę wyskoczyć, ale po cichu liczę na to że nie dam rady z powodu mojego zabiegu i że dodatkowo dostanę zwolnienie które pozwoli mi nie iść do pracy w drugi dzień świąt. Znalazłam jakieś robocze zapiski z wrażeń po pierwszym nowym treningu, dość zabawne, to żeby mi nie uciekły: Dziś ledwo się ruszam, najchętniej bym sie położyła i leżała sobie wygodnie, nicnierobiąc. Ubieranie było nieprzyje

atsowo-dietowo-przepisowo-siłowniowo

Obraz
Strasznie brakuje mi tańca. Byłam w sobotę na spotkaniu mikołajkowym gdzie miałam przyjemność zobaczyć jak tańczą dziewczyny z mojej grupy. Strasznie im zazdrościłam. Niektóre poczyniły fantastyczne postępy odkąd ostatni raz byłam na zajęciach, zwłaszcza jedna, Julia. Porusza się tak że oczy mi wyszły na wierch. Też tak chcę! Muszę chyba zacząć ćwiczyć w domu, bo niedługo juz całkiem wszystko zapomnę. Z ATS tak samo. Na szczęście wygląda na to że w styczniu w końcu odbędzie się mikser i być może kolejne warsztaty. Już nie mogę się doczekać, bo strasznie mi szkoda żeby to czego się nauczyłam przepadło. Mam nadzieję że ogólna sytuacja się wyklaruje i będę mogła wrócić na zajęcia. Ciężko będzie pogodzić siłownię z tańcem, zamiast pon-śr-pt będę musiała zorganizować siłownię na wt-czw-sob plus środa belly dance. Niespecjalnie mi się taki rozkład podoba, bo zahacza o weekend, ale cóż, jak mus to mus :) Słyszałam też że szykuje się jakaś większa impreza na wiosnę. Kto wie, może nawet wystąpi

mam nowy suwak i nowy trening, dieta też nowa przecież

Obraz
Radzę sobie. Z lewej strony zainstalowałam nowy suwak, ciekawe który z kolei Mówi on od kiedy zaczęłam dietę sportową i siłownię. No ale powtórzę, radzę sobie. Cały czas nie odpuszczam diety i siłowni. Obliczyłam sobie że w sumie spędziłam na siłowni już ponad dobę. Może nawet więcej, bo czasem zajmuje mi to dłużej niż 1,5h. Jakbym doliczyła dojazdy to mogłoby się okazać że dojdzie dodatkowa doba ;) albo i 1,5 bo czasem droga zajmuje mi bardzo dużo czasu. W ciągu tego czasu zwiększyłam obciążenia, na rękach robią mi się odciski od hantli u nasady palców serdecznych i środkowych. Nienawidzę rozgrzewki na rowerze, to najgorsze i najnudniejsze 8 minut całego treningu. Raz próbowałam na bieżni, ale było jeszcze nudniej. Potem trochę rozciągania i zaczynam. Od początku robiłam 3 obwody, po 15 powtórzeń w każdej serii. 1. spięcia brzucha 2. prostowanie nóg na maszynie- 5kg 3. uginanie nóg na maszynie- 10kg 4. wyciskanie na maszynie- 5kg 5. wyciskanie hantli- 7kg (3kg) 6. ściąganie drążka wyc

Troszkę o zasadach DS

Obraz
O co chodzi w diecie sportowej? Ogólnie o to by dostarczać odpowiednią ilość białek i węglowodanów do organizmu, by mógł sobie swobodnie budować mięśnie i by miał z czego czerpać energię. Ważna jest ilość posiłków- musi być ich co najmniej 5, a najlepiej więcej. W moim dzienniku posiłków jest miejsce na 9 posiłków, choć by się z tym zmieścić musiałabym jeść co 2 godziny, od 6 do 22 :P. Ważne są też odstępy między posiłkami, od 2-3h. Nie wpadłam na to wszystko sama, ale konsultowałam się z moim dietowym guru, w skrócie G;) Najpierw musiałam obliczyć swoją docelową wagę, postawiłam na 60kg. G mówiła o 64. Chyba postawię na te 64. Potem za pomocą specjalistycznego kalkulatora obliczyłam potrzebną mi ilość kalorii. Liczyłam dla tych dwóch wag i dla każdej wyliczyłam kcal dla dwóch współczynników ruchu. Wszystko jest na stronie. Bilans energetyczny W oparciu o te dane ustaliłyśmy około 1700kcal. G kazała mi jeść ok 120g białka na dzień i max 150g węglowodanów, a reszta to tłuszcz, byle nie

siłka siłkę siłką pogania czyli 3x w tygodniu pakuję

Zaczęłam dietę sportową, która na razie pełza w powijakach, bo jakoś nie mogę się w niej odnaleźć. Sporo liczenia białek i węglowodanów. Może za tydzień zacznę to ogarniać, póki co, mam kogo pytać:) Poza tym zaczęłam siłownię. Szok panie! Byłam dopiero trzy razy, w zeszły wtorek, w czwartek i dziś, ale spodobało mi się na tyle że wykupiłam karnet miesięczny. Strasznie się bałam iść. Takie pierwsze razy w obcych miejscach zwykle mnie stresują. Poszłam sobie przed południem, żeby mało ludzi było i było ok. Miałam ze sobą rozpiskę ćwiczeń, dałam panu trenerowi, powiedział "nieźle". Może planował mnie wysłać na rowerek;) Wg wskazań poprosiłam go żeby mi pokazał poszczególne ćwiczenia, a potem żeby ze mną poszedł na pierwszy obwód. Zrobiłam w sumie dwa. Trzeciego bym chyba nie dała rady zrobić. Drugiego dnia byłam tylko trochę zmęczona tak ogólnie, głowa mnie bolała, ale to pewnie z odstawienia cukru. Zakwasy miałam bardzo lekkie, prawie nie odczuwalne. Bardziej czułam mięśnie, że

Dil dhadakne do

Obraz
Hola Muchachos, trzymajcie się foteli bo będzie długo, a pod koniec nie dla wszystkich. Odkąd wróciłam z wakacji, postanowiłam wziąć się za siebie na wielu płaszczyznach. To było jakieś cztery tygodnie temu. Zaczęłam od gruntowango sprzątania pokoju, z przeświadczeniem że jak uporządkuję otoczenie to pozostałe części układanki jakoś same powskakują na miejsce. Albo że jak zacznę od tego co znam, to potem siłą rozpędu z zapałem przystapię do innych czynności zmieniających życie. Z początku nawet tak było. Zaczęłam jakieś tam działania w kilku kierunkach, ale nie było większych efektów. Natrafiam na mur. Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy z tego że moja sytuacja zawodowa i finansowa nie jest odosobniona. Myślałam że jestem jedną z niewielu osób, którym się nie wiedzie. I bardzo się zdziwiłam gdy przeczytałam o sobie że należę do pokolenia 1386zł, pokolenia wykształconych roboli, czy magistrów-telemarketerów. Generalnie jak zwał tak zwał. Nie ma dla nas pracy za godziwe wynagrodzenie.

Przepis na gołąbki z soczewicą.

Obraz
Podsłuchiwanie ludzi gdy robią TO nie należy do moich ulubionych zajęć. Mam tutaj dość spore doświadczenie. Wielu słyszałam. Ostatnio miałam spokój przez półtora roku, ale spokój się skończył i mam wrażenie jakby co niektórzy chcieli nadrobić ten stracony czas;). I'm in pain. Please don't do this to me. Przepis na gołabki wegetariańskie z soczewicą na jedną osobę na diecie :P Składniki: 50g kaszy jęczmiennej 50 zielonej soczewicy cebula jajko kilka liści kapusty przyprawy sos pomidorowy Soczewicę moczymy dzień wcześniej i zostawiamy na noc. Następnego dnia gotujemy ją do miękkości. Gotujemy kaszę na półtwardo. Cebulę siekamy i podsmażamy na złoto na małej ilości oleju. Kapustę blanszujemy i wycinamy głąby. W miseczce mieszamy soczewicę, cebulę, kaszę i jajo. Doprawiamy wedle gustu. Ja doprawiam tym co mam i co lubię najbardziej, a więc majerankiem (wskazany bo niweluje uboczne skutki soczewicy ;), solą, pieprzem, kminem rzymskim, słodką papryką, chilli, curry. Miesz

Bananowy song

Obraz
Jak pod górę mi idzie ostatnio. Trzymam się, na zakupy chodze, gotuję itd, ale mam załamki. W weekend było nijako. Miałam gości i jadłam rózne dobre rzeczy, niekoniecznie a w zasadzie totalnie niedietetyczne. Ach czego nie było. Był i sernik i szarlotka, wątróbka smażona, koktajl czekoladowy (wg mnie to było zwykłe rozpuszczalne kakao z mlekiem:/), frytki z McDonalds i ichnie ciastko około 2 w nocy , rum z colą. A wczoraj czekolada i czekoladowa pavlova z cytrynową masą. No i dupa, stało się. Dzisiaj też mam straszliwe ciśnienie na czekoladę. Tym bardziej że mam w domu dwie tabliczki mlecznej, które kupiłam na kulki Bounty które będe jutro robiła dla obłaskawienie dziewczyn z tańca. Już już miałam otwierać jedną, ale jakoś się powstrzymałam. Chwilowo mi przeszło, obym dotrwała. Ostatnio intensywne dni, za mną, przede mną. Co weekend coś. O, w ten weekend mam wolne akurat ;-). Tak, że nie ma jak mi iść, bo tak się składa że zawsze robię coś związanego z jedzeniem. Bolly-wieczór zawsze z

wróżka

Obraz
Poganiają mnie tu więc przyjszłam. Może uda się coś z sensem wyskrobać. Pochwalę się. Gdy byłam w domu przed tygodniem to się zważyłam i okazało się że do lipcowej wagi brakuje mi około kilograma :) To że tak szybko do tego doszłam może oznaczac że: a) nie przytyłam tak dużo od ostatniego porzucenia diety b) dwa kursy tańca tygodniowo plus różne bonusy w postaci mikserów i nadprogramowych zajęć tanecznych plus dieta to sprawiły c) prawidłowe sa odpowiedzi a i b. No i dobrze! :D Od razu się człek lepiej czuje. Mniej się męczę na zajęciach i w końcu odważyłam się zrzucić moje tzw "bezpieczne odzienie", na rzecz czegoś bardziej przy ciele. Mam nowe spodnie od Gwiazdora. Niestety rozmiar jest uniwersalny i musiałam jakoś upchać swój bagażnik, po uprzednim wypruciu gumy z pasa. No i lekko krótkie są bo przewidziane na 160cm wzrostu, ale może jak zgubię jeszcze co nieco to się jakoś zniweluje czy coś, a może pokombinuję z wydłużeniem pasa. Taka krawcowa się ze mnie zrobiła. Ostatni

:)

Żyję i mam się dobrze :) Który to już dzień? Jak po lewej :) Trzymam się i jest mnie już troszkę mniej. Tak chciałam zakończyć pierwszy miesiąc roku :) Jutro postaram się napisać więcej, nawet mam chęci ale lenia też mam.

coś optymistycznego mimo środy i piątkowego wieczoru utraty danych

Obraz
Próbuje odzyskać dane z mej zawodnej pamięci. O tym pieprzonym suwaku nie mam zamiaru więcej pisać, mam ochotę go wyjebać w pizdu. Wybaczcie te kolokwializmy ale nie idzie sie nie wkurwić gdy kilka godzin pracy idzie się rąbać w las. I to nie pierwszy raz taki numer! A dzisiaj się zabezpieczyłam kopiowaniem. Czyli co?, muszę teraz tworzyć nowe pliki w notatniku chyba. Ech, co za gówno. Ogólnie jestem zadowolona. Brzucho jakby mniejsze. Przemiana materii się poprawiła. Dziś 5. dzień zakończony sukcesem. Było dobrze oprócz środy. Bałam sie śród, wtedy jestem w szkole i może byc ciężko. I było. Zaprawdę powiadam Wam że nauczyciel nie ma czasu nawet pójśc do kibla a co dopiero zjeść w spokoju. W końcu jak już dorwałam chwilę po skończonej papierologii, to zaczęłam konsumowac serek wiejski. Miałam do niego dżem w torbie, cały słoik nawet, ale wciąż się ktoś kręcił po pokoju nauczycielskim i a nie chciałam łazić ze słoikiem dżemu na wierchu. Potem znalazłam chwile by nadgryźć pomidora i kana

kuźwa

Chyba sie zaraz kurwa porycze. 2 pieprzone godziny pisałam notke. Na koniec ją skopiowałam, bo sesja pewnie wygasła i wygasła. Wkleiłam, dodałam i nie chciała sie pojawić. Ale se myśle, dam jej czas. I sie okazało ze sie kurwa nie dodała!!!! A ja se skopiowałam w międzyczasie jakiś gówniany kod to pierdolonego suwaka co nie chciał działać!! pierdolony w dupe blog!!! chuj chuj chuj edit: o a ta sie kurwa dodała!!!

pitu

Obraz
Piersze kotki za płotki. Dzionek zleciał i to grzecznie, w związku z tym po lewej załadowałam sobie nowy suwak:P. Menu na dziś było proste bo byłam długo poza domem i musiałam mieć obaid na szybko po powrocie więc: Śniadanie nr 1:  2 kanapki z sałatą, pomidorem i serem żółtym (złosiłam się juz przy pierwszym posiłku, bowiem miała to być mieszanka warzywna z patelni i jedno jajo, a wczoraj wysypałam cała mieszankę do obiadu, a jaj w Realu nie było:o tzn były takie po 30 pakowane ale co ja bym miała zrobić z 30 jajami i gdzie je trzymać? myślałam że sobie kupię dzisiaj po pracy ewentualnie, tylko nie wzięłam pod uwagę że jajo stoi w porannym posiłku:P a btw, jaj nie kupiłam bo zapomniałam, a jutro znów na sniadanie mam, na szczęście S mi użyczy swojego:) Śniadanie nr 2: no właśnie mnie olśniło że zapomniałam wypić sok marchewkowy! uch. Złożona kanapka z sałata i szynką. Plus sok którego zapomniałam zabrać do pracy, a potem zapomniałam wypić do obiadu. Lunch czy coś tam: winogronka i jogu

Witamy w Nowym Roku.

Obraz
Mam nadzieję że tym razem mi nie wywali w kosmos moich wypocin, jak przed kilkoma dniami. Efektem tego było że jebłam całym tym interesem:/. Tak łatwo jest zaczynac od nowa z 1. stycznia. Jakoś tak człowiek sobie myśli że ma czystą kartę i wszystko może być już tylko lepiej. Takoż i ja. Może by juz czas był się wziąć za siebie na poważnie. Zapuszczonam z każdej strony. Mam nawet kilka postanowień noworocznych które zdeterminowana jestem (na chwilę obecną) wypełnić. Od jutra zaczynam znowu dietę. Zakupy poczynione, choć okazały się pewne braki w ostatniej chwili, ale dam radę. Muszę schudnąć w końcu kufa! Dość mam tego że jako jedyna wyglądam na wykończoną na zajęciach z tańca, no i te wielkie lustra... Normalnie jest ok, bo światła są słabe, duzo cieni, jakoś jest, ale raz byłam na zajęciach na innej sali gdzie były takie jupitery że w ogóle nie patrzyłam w lustro bo to co tam widziałam zakrawało na kpinę- wszystkie dziewczyny dookoła zgrabne i smukłe i pośród nich się błąkał jakiś nie