siłka siłkę siłką pogania czyli 3x w tygodniu pakuję

Zaczęłam dietę sportową, która na razie pełza w powijakach, bo jakoś nie mogę się w niej odnaleźć. Sporo liczenia białek i węglowodanów.
Może za tydzień zacznę to ogarniać, póki co, mam kogo pytać:)
Poza tym zaczęłam siłownię. Szok panie!
Byłam dopiero trzy razy, w zeszły wtorek, w czwartek i dziś, ale spodobało mi się na tyle że wykupiłam karnet miesięczny.
Strasznie się bałam iść. Takie pierwsze razy w obcych miejscach zwykle mnie stresują. Poszłam sobie przed południem, żeby mało ludzi było i było ok. Miałam ze sobą rozpiskę ćwiczeń, dałam panu trenerowi, powiedział "nieźle". Może planował mnie wysłać na rowerek;)

Wg wskazań poprosiłam go żeby mi pokazał poszczególne ćwiczenia, a potem żeby ze mną poszedł na pierwszy obwód. Zrobiłam w sumie dwa. Trzeciego bym chyba nie dała rady zrobić. Drugiego dnia byłam tylko trochę zmęczona tak ogólnie, głowa mnie bolała, ale to pewnie z odstawienia cukru. Zakwasy miałam bardzo lekkie, prawie nie odczuwalne. Bardziej czułam mięśnie, że je mam, niż mogłam mówić o bólu. Tak sobie myślę że ten trener założył sobie chyba że jestem jakimś kompletnie nieruchawym grubasem, co leży na kanapie od rana do wieczora, co się nie mija z prawdą znowu jakoś w 100%, ale jednak robię tą tabatę, chodzę na taniec, może nie regularnie co tydzień, ale jednak chodzę, mam dosć dobrą świadomość mięśni. Za tym pierwszym razem popełniłam poważny błąd bo zapomniałam się rozgrzać. Jakaś taka zaaferowana byłam jak mi ten gość pokazywał te ćwiczenia i potem z rozpędu zaczęłam sama robić.

Bosz, kupiłam nawet odżywkę białkową i wagę elektroniczną do ważenia posiłków ;) (moja stara, jak już chyba pisałam jest beznadziejna, to był zdaje się gratis do jakiejś gazety, o ile pamiętam, podziałka jej się już dawno zatrzymała na około 65/70g i waży jak chce).
I muszę nabyć jakiś fajny T-shirt stricte sportowy, ze specjalnego materiału. Mam jedne fajne spodnie, orginalne adidasa:P, któe są z jakiegoś magicznego materiału na którym nie widac mokrego tyłka po wysiłku :P Jak już niektórzy słyszeli, moja koszulka z Reala nie zdała tego testu. W listopadzie otwierają Decathlona w Poznaniu to się wybiorę na polowanie t-shirt :)

Za drugim razem też się stresowałam, bo szłam wieczorem, a wieczorem bywają tłumy w takich miejscach. Najpierw się chwilę modliłam pod drzwiami wejściowymi, a potem dłuższą chwilę przed drzwiami szatni zanim wyszłam na salę. Ale jak już wyszłam to było ok. Trochę się na mnie patrzyli, ale ponoć mam się nie przejmować. To się postaram w takim razie. Za drugim razem bardziej się zmęczyłam, bo miałam większe obciążenie.
Dziś się w ogóle nie stresowałam :)
Nawet się pomasowałam na rolleticu, ale to bolesne!
Odżywka o smaku butter cream toffi dopra!

Z dietą kuleję trochę bo jakoś nie starcza mi wyobraźni by jeść różnorodnie i jeszcze liczyć te wartości odżywcze. W dodatku ciągle siedzę w kuchni i gotuję ryż albo duszę kurę:P Ale muszę się postarać opracować jakieś żelazne, smaczne pozycje, bo za chwilę będę miała dość bebła cukiniowo-paprykowego z kurczakiem albo z indykiem czy płatków owsianych z jogurtem, czy jajecznicy z ryżem. Postanowione, w weekend zasiądę i pokombinuję z przepisami MM bo się nadają, a nawet lepiej, bo mozna połączyć tłuszcz z węglem :D Póki co menu na jutro ułożone, samodzielnie zupełnie bo guru poszło spać
wcześniej. I w dodatku ilość białka mi wyszła idealna bo 120 :D węgle
137 - tyż piknie :D
W każdym razie zjadam około 5-6 posiłków dziennie. Ciężko wyrobić z  białkiem, a w dodatku jestem ciągle głodna;) Teraz jak już mam odżywkę to łatwiej pójdzie z bilansem. Choć jestem taka zła, bo zapomniałam dziś do pracy jedzenia i siedziałam tam głodna i wkurzona, raz że głodna a dwa że od dziś miało być tak pięknie a jest piękna dupa jak na razie. A trzy bo śmierdziało jakimś obleśnym żarciem.
Tym bardziej że weekend był taki sobie bo rodzice do mnie przyjechali z wizytą. Jak w piątek jadłam twaróg dość późnym wieczorem to myślałam że mama padnie na zawał. Zaraz dostałam wykład że kolację się je do 18 i że przytyłam, a czemu i że ona wie lepiej, a to są jakieś wymysły itd.

Może zacznę focić znów :)
I przepisy wstawiać.
A najlepsze że sporo przepisów od pani Moniki też się nada, lekko podrasowanych, bo mam tam kilka ulubionych :)

Chciałam jeszcze dodać że przynoszenie do pracy śmierdzącego żarcia typu aromatyczna kiełbacha czy sałatka z pora powinno być kurwa prawnie zabronione!!!
Już nie wspomnę nawet że nie wolno jeść na sali.

No, to dobranoc :D

Komentarze

  1. ja bym chciala byc na sportowej wiec wklepuj dokładnie co i ile jesz, bo ja nie ogarniam tego ważenia ( nie mam wagi- musze kupic :-O ) i liczenia - są jakieś tabele do liczenia?
    ile białka trzeba jeść dziennie a ile węgli a ile tłuszczy no i w ogóle chciałabym jakiś skrót :D ( jak mi rzucisz linkami na sucho to strzelę focha :P )
    zazdraszczam roletiku nawet jak boli - przydałby mi się BARDZO.

    OdpowiedzUsuń
  2. korzystam z jakiegoś programu, właściwie z tabeli w excelu zwanego Vitalmax i tam sobie wpisuję, wyguglaj sobie
    tabel nie mam
    zasady ma mi Guzik spisać do piątku, chociaż coś tam juz wiem, ale nie ogarniam jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. za kilka dni napiszę więcej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)