bolly mnie again

Jutro jadę do domu na święta. Cieszę się i się nie cieszę bo niestety wiąże się to z wizytą u chirurga stomatologa, z którą zwlekam już ponad rok. Im bliżej tym bardziej mi słabo na samą myśl o tym. W dodatku mama zamierza iść na zakupy i zostanę sama w gabinecie. To już pojutrze ;((((

Nowy trening o mało mnie nie zabija. Ostatnio mam kryzys i za każdym razem jestem jakaś słabsza. G mówi żebym zrobiła sobie przerwę i odpuściła 1 czy 2 treningi by odpocząć. Tak właśnie zrobię. Jutro jadę do domu, w środę dentysta i raczej nie będę władna by robić cokolwiek, a siłowo to już w ogóle. Może w piątek dam radę wyskoczyć, ale po cichu liczę na to że nie dam rady z powodu mojego zabiegu i że dodatkowo dostanę zwolnienie które pozwoli mi nie iść do pracy w drugi dzień świąt.
Znalazłam jakieś robocze zapiski z wrażeń po pierwszym nowym treningu, dość zabawne, to żeby mi nie uciekły:

Dziś ledwo się ruszam, najchętniej bym sie położyła i leżała sobie wygodnie, nicnierobiąc. Ubieranie było nieprzyjemne, wszelkie gwałtowne ruchy nie wchodzą w rachubę. Nie mam pojęcia jak przejdę dziś przez tabatę. Chyba od razu przygotuję sobie posłanie na ziemi i po tabacie od razu w nie padnę.
Pierwszy raz wczoraj wyciskałam 20kg sztangę z klaty (na barki) i kurde naprawdę myślałam że padnę, pod koniec nie mogłam nawet wyprostować ramion i podnosiłam je o 20cm jedynie i śmiałam się z siebie do lustra bo w gruncie rzeczy taka niemoc jest zabawna. Ale wiem że jednak porwałam się na zbyt duży ciężar, na maszynie wyciskałam przecież tylko 5kg. Jutro zacznę z 10kg, albo z 15.
O, pompki tyłem też były zabawne. Zamiast 12 powtórzeń, zrobiłam 7, po czym zawisłam bezsilnie i nie wiedziałam co dalej:P W kolejnych seriach było już tylko gorzej. Ale G mówi że z czasem machnę spokojnie całą serię, we'll see ;)
W innych ćwiczeniach wymiatałam normalnie :P
Na ramionka i na klatę wzięłam sobie hantle 7,8 i 9kg (dotąd na ramionka brałam 5, a na klatę 7). Ledwo dałam radę, ale dałam. Na suwnicy też rekord- 65kg, martwy ciąg takoż- 30kg.
I brzuchów zrobiłam 6 serii, po 3 na proste i skośne. Czuję to dziś wyraźnie.
Ale podobało mi się:D G mówi że będę pięknie wyrzeźbiona. Mam nadzieję jednak że nie nadmiernie bo u kobiet bardzo wyraźna muskulatura mi się nie podoba, IMO wygląda to okropnie, żylasto i odstręczająco. Póki co jednak mi to nie grozi, bo daleka droga przede mną:P
Mnadzieję że  ten wysiłek przełoży się na efekty.
W końcu zrezygnowałam nawet z mąki, miodu i dżemu w tym tygodniu, by sprawdzić co się wydarzy.


Niedawno spotkałam się  w końcu z moją ekipą bolly :D
Jak zwykle gotowałyśmy i oglądałyśmy filmy: The Bodyguard z Salmankiem i Kareeną i Kanthaswamy z Vikramem i Shreyą. Troszkę się obawiałam tych filmów, ale w towarzystwie zawsze raźniej znieść pewne poziomy absurdu:D. Choć  kiedyś przy jednym filmie, nawet towarzystwo nie pomogło:P Kolektywnie zdecydowałyśmy wtedy że  wyłączamy, po tym jak na ekranie niepełnosprawna dziewczyna bez rąk popełniła samobójstwo skacząc z okna,  ponieważ nie mogła napisać egzaminu w szkole. Więcej tam było takich kwiatków, ale ta kropla przelała kielich zdaje się. To był film telugu i nazywał się "Stalin" (nie pamiętam czy to było nawiązanie do J.Stalina, w każdym razie główny bohater, Stalin, był społecznikiem i bohaterem lokalnej społeczności), strzeżcie się! Przypomniała mi się od razu dramatyczna scena z 3 Idiots gdy główny bohater, genialny umysł ścisły, konstruuje z odkurzacza urządzenie ssące mające pomóc w porodzie siostry swojej ukochanej. Kwiczałam ze śmiechu, trochę z zażenowania, bo ogólnie film mi się bardzo podobał, zresztą to jakiś rekordzista w box office w Indiach. Tak czy siak Bodyguard był zabawny i taki jaki oczekiwałyśmy czyli nic przesadnie ambitnego, czysta rozrywka, Kareena pięknie wyglądała i jak zwykle była bardzo fajna i Salman nawet się starał ;). Kanthaswamy jest dość kontrowersyjny, nie wiem co o nim sądzić. Gdybym nie oglądała go w towarzystwie to jest szansa że bym go wyłączyła w pierwszej godzinie bo szczególnie mnie irytowała główna bohaterka i jej fryzura a'la Joan Collins mimo że dziewczyna ma koło 20 lat. Do dziś się zastanawiam kto jej taką krzywdę wyrządził. Jakoś nie mogłam ogarnąć o co chodzi i się wciągnąć. Ogólnie film chyba mi się jednak podobał, ale w dużej mierze to zasługa towarzystwa.
Z wyprzedzeniem ułożyłam sobie menu na ten dzień, żeby nie polec. Nawet dania zaproponowałam odpowiednie :P
I tak, na przystawkę było tureckie pide z mąki 2000 w kształcie łódki ze szpinakiem i fetą, a potem na główne, kurczak z kolendrą i migdałami z ryżem basmati, na deser zrobiłyśmy Eton Mess z borówkami amerykańskimi, którego ja nie jadłam. W ogóle byłam z siebie dumna tamtego wieczora, bo to był pierwszy raz gdy podczas takiego spotkania nie porzuciłam diety. Zwykle przychodziłam, gotowałam i jadłam to co wszyscy, a następnego dnia jechałam dalej.
I mam już plany na Sylwestra :)
Będzie spokojnie i kameralnie w towarzystwie i w klimacie bollywood.
Może obejrzymy jakiś film, ugotujemy coś, popijemy jakieś dobre drinki,  pośmiejemy się, posłuchamy muzyki, popląsamy w rytm bollywoodzkich piosenek wedle instrukcji Natalii. Nie mogę się doczekać :)
Z początku myślałam że coś zorganizujemy z frendsową ekipą, ale ostatnio jakoś się niewiele kontaktujemy ze sobą. Zresztą już późno i pewnie wszyscy mają już swoje plany. Wspólne wakacje chyba tak na nas wpłynęły. Nie wiem, dzieją się jakieś tajemnicze sprawy o których nie mam pojęcia i czekam sobie cierpliwie. Mam co robić ostatnio i nie mam czasu na dłuższe rozmyślanie o tym.

Ostatnio mam zastój w tłumaczeniu. Zakolejkowałam sobie film do którego nie znalazłam dobrych napisów, mam tylko takie które będę musiała ręcznie przesuwać linijka po linijce:/ Nie mam ostatnio czasu ani ochoty by się za to wziąć.
Za to mam już za sobą świetną komedię omyłek Delhi Belly, polecam, podoba się nawet ludziom nie-bolly. To historia o trzech chłopakach którzy zostali niechcący uwikłani w interesy mafii i teraz muszą się z nich jakoś wyplątać, a wszystko przez zatrucie pokarmowe czyli po prostu tzw delhi belly. I świetna muzyka.





Pracowałam też nad pakistańskim filmem pt Bol. Było to już ponad 1,5 miesiąca temu a wciąż jak sobie przypomnę to mi się nóż w kieszeni otwiera. Oczywiście nie że durny, ale wstrząsający. Opowiada o pewnej muzułmańskiej, wielodzietnej rodzinie, której jedynym żywicielem jest ojciec mający obsesję na punkcie męskiego potomka co jest przyczyną wszystkich problemów w tej rodzinie. Ojciec nie ustaje w próbach poczęcia chłopca, jednak jego żona rodzi same córki i jednego hermafrodytę. Dochody ojca stale maleją bo jest przedstawicielem ginącego zawodu znachora, coraz gorzej mu idzie utrzymywanie licznej rodziny, która nierzadko nie ma co włożyć do garnka, dom podupada, córki całymi dniami siedzą z matką zamknięte w domu bo nie ma pieniędzy by posłać je do szkoły czy wydać za mąż. Jednak ojciec uważa że skoro Bóg dał mu tyle dzieci to i Bóg je wyżywi i trzeba pokładać w nim wiarę. W ogóle ten ojciec jest na wskroś zdewociały, swoje uczynki usprawiedliwia Koranem którego wersy rozumie tak jak mu pasuje i uważa że jedynie on jest w stanie je prawidłowo zinterpretować. Przykład: ojciec ma problem, więc idzie do meczetu, tam modli się z Koranem na kolanach, po czym otwiera go na przypadkowej stronie i z zamkniętymi oczami kładzie palec na jakimś wersecie, i proszę, problem solved! Oczywiście nic dobrego z tego nie wynika, dochodzi do tragedii i to niejednej. Warto obejrzeć.




Za kilka dni jest premiera filmu na który czekam od prawie 5 lat? Potem jeszcze jakiś czas oczekiwania na to aby film pojawił się w sieci i już umówiłam się z dziewczynami na potrójny seans z Donem, Donem 2 i Ra.One. Ależ będzie uczta dla zmysłów :D
Don ko pakadna mushkil hi nahi, namumkin hai!





I jeszcze teaser bo lubię :D







Na pewno będę chciała go tłumaczyć, nawet jeśli ktoś to zrobi przede mną. Jeszcze nigdy nie tłumaczyłam filmu w którym SRK gra główną rolę. Kiedyś tylko zrobiłam taki durny film, Silsiilay, w którym był narratorem na początku filmu i to był jedyny jasny punkt tego wątpliwego dzieua.

Lecę się pakowac bo jutro wylot stąd :D

Komentarze

  1. Witaj,
    tak jak Ty, marzę o perfekcyjnym ciele, w pełni kontrolowanym umyśle i osiągnięciu innych, ważnych dla mnie marzeń. Cieszę się, że jesteś, Twoja walka dodaje mi sił. Trzymam kciuki i tak przy okazji - zapraszam do siebie:
    www.mustbeskinny.blog.onet.pl
    Jak również na moje Forum: www.anaibuli.fora.pl
    Pozdrawiam i jeśli będę mogła w jakikolwiek sposób pomóc - zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawne:) Ja też byłam u dentysty, w piątek przed wigilią. Boję się panicznie, pot mnie oblewa na samą myśl. A do tego latem miałam traumatyczne przejścia z wyrywaniem zęba, dentyscie cos nie poszło, napakował mi waty do buzi i kazał iść na pogotowie chirurgiczno-dentystyczne czy coś, gdzie mi pocięli dziąsło i dokonali dzieła zniszczenia. I jeszcze ze zdrowotnych powodów był problemy ze znieczuleniem...Masakra!!! Ale w piątek byłam dzielna :) I nawet nie było źle.

    Uwielbiam Dona! Mam na dvd, piękne wydanie.I też czekałam na 2, jakoś mi umknęło, że to już :D:D I Ra :D Super:):):)

    Daj znać jak przeżyłaś święta:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anno, odniosłaś mylne wrażenie po wizycie na tym blogu.
    Nie propaguję tutaj anoreksji i bulimii, wręcz przeciwnie - jestem im jak najbardziej przeciwna. I wcale nie chcę uzyskać pełnej kontroli nad ciałem i umysłem.
    Mam nadzieję że i Ty w końcu przekonasz się że to nic dobrego i jest wiele innych dróg.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajterko, też byłam dzielna u dentysty :)
    w trakcie ostro hiperwentylowałam ale przeżyłam mimo że dźwięki rozłupywanego na kawałki zęba nie należą do najprzyjemniejszych ;)
    święta przeżyłam jako tako.
    mogło być lepiej, ale nie było źle :)

    Dona również kocham! <3
    Też mam boskie wydanie dvd :)
    I przebieram nogami, kiedy pojawi się ten nowy :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)