Ślub

Dzisiaj dowiedziałam się, że za 2,5 miesiąca wybieram się na ślub.
I choć nie przepadam za ślubami i weselami w rodzinie tak ogólnie, to tym razem mówię: i dobrze!

Ponieważ ostatnio trochę sklęsłam i się rozleniwiłam jeśli chodzi o proces zmniejszania wymiarów. Od tygodni traktuję po macoszemu lunche w pracy, jadam głównie jajka na twardo, kabanosy albo o zgrozo! parówki. Zwłaszcza w ostatnich dwóch tygodniach poszalałam - codziennie jadłam parówki z szynki, wcale nie najlepsze na rynku, choć najlepsze w sklepie w którym się zaopatrywałam. W sumie zjadłam tego ze 2kg albo więcej. Ostatnie tygodnie też dość luźno potraktowałam jeśli chodzi o słodycze. Bywałam gdzieś w drodze, bez możliwości zjedzenia czegoś normalnego i wtedy leciały snickersy i czekolada, codziennie. W mijającym tygodniu nieco na szczęście przystopowałam, gdy po kilkukrotnym wejściu na wagę zanotowałam dziwne wzrosty.

Dlatego właśnie cieszę się z tego ślubu. Jest okazja by przykręcić śrubę i co więcej - to jest ślub właśnie w tej rodzinie gdzie przed rokiem, "ulubiony" wujek zauważył życzliwie że przytyłam. Tak więc, widzieli mnie ostatnio rok temu, ponad 30kg temu. Do końca października mam nadzieję, że pocisnę jeszcze na oko może nawet 8-10kg jak się zepnę, bo nie będzie mi żaden wuja buraczył, że przytyłam.

Okazało się przy okazji ostatnich porządków w szafie, że będę miała na jesień kilka kurtek i płaszczy które kurzą się w szafie od lat :). Mój zimowy stary płaszcz, którego trzymałam się jak tonący brzytwy bo był bardzo duży i mnie mieścił, okazał się wielkim worem i dziś powędrował do śmietnika. Kilka innych sztuk odzieży włożyłam na dno szafy bo wyglądam w nich już jakbym włożyła namiot. Co jakiś czas odkładam tak kolejne ubrania i wyciągam stare z przeszłości albo kupuję nowe. Pasują na mnie ubrania z czasów studenckich i strasznie mnie to wzrusza.

Oczywiście nie poszłam na siłownię jeszcze - po prostu mi się nie chciało, nie miałam wystarczającej motywacji. Zamyślam sobie więc obecnie, że pójdę we wtorek.

Rodzice są zachłyśnięci moją przemianą. Co mnie widzą, to mówią że coraz bardziej się "wylaszczam".
Sama widzę w lustrze zmiany a gdy spojrzę na zdjęcia jeszcze sprzed pół roku to nie mogę się nadziwić, że mogłam tak wyglądać. Moja twarz nie przypomina mi ani niedawnej twarzy ani tej sprzed lat. Wydaje mi się zupełnie nowa, co jest nieco dziwne.
Martwi mnie jedynie brak jędrności skóry. Trochę jestem obwisła :( Skóra na ramionach się nie wchłonęła i wygląda to średnio (zwłaszcza lewe nieładne), brzuch też nie wraca do formy tak jak wracał kiedyś, to samo na nogach. Bardzo więc liczę na siłownię. Umówię się chyba na trening personalny, żeby trener Hubert pokazał mi co mogę zrobić by popracować nad ich wyglądem. O biuście nawet nie wspomnę, on nigdy nie wyglądał do ludzi ale z tym już się przez lata trochę pogodziłam, ale tylko trochę.
Może powinnam się też czymś smarować, ale tak tego nie cierpię...

A tymczasem przede mną ostatni tydzień pracy przed urlopem. Będzie masakra, czuję to.

Komentarze

  1. ponad 30kg? weź no pokaż jakieś foty porównawcze :D
    nie chcę być złym prorokiem, ale bez smarowania to się nie obejdzie :P i siłki! szkoda, że nie robiłaś tego równolegle, no ale już po ptokach - trzeba zobaczyć co się da zrobić teraz :hmm:
    ewentualnie zapytaj Struśka jak ona sobie z tym poradziła, bo też miała ten problem, mimo, że ona w zasadzie schudła na siłowni - ale nie jestem pewna czy nie operacyjnie...
    jak nie jesz dość, to dobre tłuszcze do diety wrzucić - zawsze to trochę elastyczność skóry poprawi, jakieś wiesiołki może łykać,
    smarować olejkami - np tymi z rossmanna co to niby są antycellulitowe a pakowałyśmy je na włosy :P
    i masować, masować, masować i smarować... i smarować!

    trzymam kciuki i DAWAJ FOTY xD mogą być bez głowy xD

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa, i na pohybel wujasowi!
    niech mu szczęka opadnie i proteza wypadnie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Specjalnie dziś zrobiłam zdjęcia ;) tzn też dlatego że już dawno nie robiłam i planowałam.

    Na siłownię umówiłam się jutro z koleżanką :)
    Tylko to smarowanie... No nic, jak trzeba to trzeba.
    Oleje będę łykać. Jakie proponujesz? Kokosowy i oliwa z oliwek wystarczą?

    OdpowiedzUsuń
  4. ale w sensie do posiłków te oleje czy tak z łychy? :D
    orzechy, ziarna lnu, awokado, tłuste ryby, oliwa z oliwek, kokosowym możesz się smarować :P
    te kapsy z olejem z wiesiołka (z GALa np) możesz też brać, to taki fajny kobiecy suplement w sumie :)

    fajny jest też taki peeling z mielonej kawy (ten odpad po zaparzeniu, np z kawiarki) i oliwy z oliwek,
    trochę się nasyfi przy tym, ale za to dobrze skórze robi :D

    zrobiłaś super wielką robotę, naprawdę, ogromny ukłon :)
    przerażasz mnie tylko trochę tym 3/5 do celu - jeśli 70kg ma być pierwszym celem, to ile Ty masz zamiar ważyć na końcu drogi?
    już widzisz, że skóra niekoniecznie współpracuje tak jakbyś chciała,
    weź pod uwagę, że jednak jesteś już te naście lat starsza niż byłaś jak ostatnio ważyłaś 60kg :P
    nie ma co się wychudzać na pomarszczonego suszka, bo ani to ładne, ani zdrowe :)
    myślę, że gdziekolwiek z siódemką z przodu będziesz wyglądać bardzo dobrze, a i te efekty uboczne utraty takiej wagi nie będą mocno uciążliwe :)
    ja np już widzę, że mój organizm sam zwolnił tempo chudnięcia, bo jemu już jest w miarę dobrze :)
    jeszcze te 8-10 kg chciałabym zrzucić, ale daję sobie na to rok, pomału do przodu :)

    trzymam kciuki nieustająco,
    M

    OdpowiedzUsuń
  5. Do posiłków albo z łychy ;) obojętnie.
    Peeling kawowy odpuściłam dawno temu bo zapychał mi odpływ ;) ale używam czasem cukru z oliwą z oliwek ;)

    Te 70kg to założyłam sobie na początek. Nie wiem co zrobię jak już to osiągnę. Może się zatrzymam, to niewykluczone. Jesli na tym etapie przemienię tłuszcz w mięśnie na siłowni to wystarczy mi 70kg.
    Niestety nie porzuciłam marzenia o 56 :P choć wiem, że teraz to już raczej na pewno sfera niespełnionych marzeń :P czas pokaże.

    Ja już teraz czuję się bardzo dobrze. Co za komfort życia!
    Potrafię lekko wbiegać na schody co drugi stopień, bez zadyszki i bólu nóg, odświeżające uczucie, odkryłam to przez przypadek :D

    Zaraz wskakuję na rower i może podskoczę do Rossmanna po te olejki od smarowania ;)

    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. helou, to ja, leklerk :P
    na forum się przewinęło, że podobno na poprawę jakości skóry dobry jest olejek busajna - poczytaj sobie o nim, może to będzie coś dla Ciebie? :)

    tych 56kg to nie skomentuję, sama wiesz co bym powiedziała :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupiłam ten olej dziś rano jak tylko to przeczytałam ;)
    Nawet nie sprawdziłam co to właściwie jest więc jak umrę to zgłoszę się do Ciebie jako duch i będę Cię straszyć po śmierci ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. 56 kg? DŻizzas, ja już dawno porzuciłam myśl o tej wadze a jestem ile.... 10 cm niższa???
    :D :) :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)