świat się konczy

Jakoś się kręci.
W weekend dwa razy piłam wino, i robiłam tort co skończyło się lizaniem łyżek po bitej śmietanie z czekoladą.
Ale koniec z tym wszystkim.
Ciągnę dalej.
Spodnie kupione przed miesiącem spadają mi z tyłka:)
Dziś bez problemu weszłam w rozmiar 44.
Dodatkowo pogoda jest dziś taka piękna... Słońce swieci, okna w domu pootwierane i pięknie jest.

Żyć nie umierać.

Jeszcze tylko chciałabym mieć możliwość zadzwonienia po kogoś by po mnie przyjechał gdy zasiedzę się u znajomej.
Albo żeby w domu ktoś na mnie czekał.

Dziś było i będzie:
10:00 2 kawałki ciasta drożdżowego z serem i suszonymi sliwkami z dżemem, pół kubka mleka
14:00 jajo sadzone, 2 kabanosy, smażone pieczarki i surówka z kapusty młodej z rzodkiewką, koperkiem i olejem.
18:30 makaron z sosem pomidorowym z papryką i pieczarkami

Idę dzisiaj na siłownię.
Nie nie, to nie koniec świata;) na razie idę obczaić sytuację i klimat. Jak będzie ok to chyba się zdecyduję. A jesli decyzja zapadnie to przysięgam! świat się skończy:P.

Do następnego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)