lookin for a job

Tak, tak, mam na uwadze sierpniowe świadkowanie;).
W końcu dotarłam do pani Moniki.
Oczywiście - ze skrajności w skrajność popadam:P.
Albo spóźniam się, nie przyjeżdżam, albo przyjeżdżam 50 minut przed czasem bo się okazuje że mi się porąbała godzina wizyty:P.
A dodam że jeżdżę do sąsiedniego miasta:P. Przynajmniej nadrobiłam lekturę.
No ale się zdenerwowałam trochę na wizycie.
Bo przez moje gupie wpadki ostatniego miesiąca nie schudłam jakoś dużo.
No wyszły mi te wszystkie wyskoki które jakbym podsumowała tutaj głośno, to bym nie mogła w oczy spojrzeć niektórym.
Szczególnie pamiętam lody w ilości przemysłowej z kubełka. Oj poszalałam wtedy.
A mogło być tak pięknie.
Dlatego się zdenerwowałam i postanowiłam że choćby się paliło i waliło to nie złamię się do następnej wizyty by zobaczyć porządny efekt. Obiecuję kufa.

Ale coś tam spadło.
I mam mniej niż w październiku o ile pamiętam. No i dopsz.
Ciągle jadę na tym samym menu, tym ostatnim.
Ale umówiłam się już z panią Moniką że przygotuje mi coś nowego. I poprosiłam by, na wzór tych rewolucyjnych programów kulinarnych o obniżaniu kaloryczności posiłków (np Rewolucja na talerzu albo Cook yourself thin), wkomponowała mi ze dwa desery na weekend.
Pomyślałam że to będzie dobre rozwiązanie na moje niezdrowe ciśnienie na sklepowe pyszności które tak łatwo mnie opanowuje.
Pani zaaprobowała mój pomysł i będzie kombinowała:).

Odtworzyłam już sobie na papierze ostatnie dni i oto one:

Czwartek.
I sniadanie - kanapki z serem żółtym (bo mi się szynka ześliniła a potem rozleciała w palcach:/) i surówka z kiszonej kapusty
II śniadanie - koktajl owocowy z banana, mandarynki plus japko.
III śniadanie - serek waniliowy i płatki owsiane
Obiadokolacja - gulasz mięsno-paprykowy z kaszą gryczaną

Piątek.
I sniadanie - szpinak zapiekany



Obiad - gulaszyk pieczarkowo-indyczy i sok japkowy.
Podwieczorek - kanapka złożona z twarozkiem i rzodkiewami
Kolacja - płatki owsiane z kiwi

Kapnęłam się na dniach że w menu czasem stoją płatki pszenne, a nie tylko owsiane.
A owsianych powinnam jeść mniej niż pszennych. Już teraz wiem:P.
Zdziwiłam się co prawda że jest taki nagły przeskok od 3 łyżek płatków do szklanki, ale ucieszyłam się i radość spadła mi zasłoną na me oczy.

Sobota. (tu były lody w międzyczasie) (mam czarną dziurę bo kompletnie nie pamiętam gdzie je kupiłam i kiedy dokładnie je spożyłam)
I śniadanie - maślanka rabarbarowo-truskawkowa, pół jabłka
Obiad - kurak duszony z cukinią i surówka (miał być duszony z jabłkiem ale nie mogłam się zmusić by ugotowac coś takiego:P); pół jabłka


Kolacja - kanapki z twarogiem i warzywami



Opuściłam jeden posiłek bo jakoś mi się nie zmieścił. Miały być zapiekane warzywa z serem.

Niedziela.
I śniadanie - kanapki z twarogiem i powidłami śliwkowymi
II śniadanie - banan i jogurt naturalny
Obiad - chińszczyzna



Kolacja - no własnie, tu troche dupa wyszła, ponieważ pojechałam na 19 na pokaz tańca orientalnego na okoliczność zakończenia roku w Akademii Artystycznej Blancari, a potem kolezanka zaprosiła mnie na herbatę. Na herbacie się nie skończyło niestety. Jadłam kawałek ciasta z owocami leśnymi i 3 pierożki z mięsem i grzybami. To się pewnie przyczyniło do mego niezadowolenia wczoraj. A miał być szpinak z mozzarellą.

Poniedziałek czyli wczoraj.
I śniadanie - kanapki z twarogiem i powidłami śliwkowymi
II śniadanie - grahamka z szynką i pomidorem
III śniadanie - jogurt z powidłami i płatkami owsianymi
Obiad - kurczak w ziołach i cukinia smażona z czosnkiem, sok pomarańczowy.

Dzisiaj nawet zdjęcia 2 zrobiłam.
I śniadanie - pomidor, jajo na twardo, kromka chleba i 2 deski, majo.
II śniadanie - winogrona
III śniadanie - jogurt z płatkami i pestkami dyni
Obiad - zapiekanka z łososiem, moja ulubiona :P, ale bez brokułów:D



Wczoraj na wizycie prowadziłam owocne negocjacje a propos niektórych pozycji w menu.
I tak brokuły mogę zastąpić surówką z kapusty i innych warzyw:).
Paprykę surową moge czasem zastąpić pomidorem jeśli nie dam rady zjeść określonej ilości.
I zapytałam czy mogę gdzieś zjeść truskawki, ponieważ sezon w pełni, właściwie to zaraz koniec, a ja truskawki jadłam raz.
I okazało się że mają na tyle mało kalorii i fajne witaminy i błonnik, że w zasadzie dziennie mogłabym sobie dołożyć ich około 100-150g.
Stąd dzisiejszy deser:) Truskawy z jogurtem wafelkowym.



A co do spadków.
Podejrzewam że straciłam około 14 kilogramów.
Nie mierzę się tylko obserwuję ciuchy.
Wchodzę na luzie w spodnie, które zimą nie chciały się dopiąć w ogóle w ogóle, brakowało im mniej więcej tyle ile jest między kciukiem i wskazującym gdy zakrzywimy trochę wskazujący;). Teraz troche się majtają:) Nie sa obcisłe w ogóle:)
Wyciągnęłam też kilka starych ciuchów, które miałam na sobie jakoś 2 lata temu ostatnio. Jeszcze nie jest to perfect fit ale już niedługo będzie mam nadzieję:).

Szukam pracy zupełnie poważnie bo się zdenerwowałam że mnie nie stać na przyjemności życia takie jak zajęcia z tańca, wyjścia do kina czy inne takie mniej lub bardziej przyziemne sprawy. I chciałabym zamieszkać sama.
Serio się zdenerwowałam i serio szukam, i oby mi zapał nie minął bo póki co wszyscy olewają moje cv sikiem prostym.
Kciuki trzymać, proszę.

Komentarze

  1. boszzz ale mi smaka na truskawki narobilas, ehhh jutro musze kupić koniecznie!!
    A! no i trzymam mocno kciuki, za Twą pracę, ja znalazłam sobie super ofertę i teraz muszę "tylko" wysmarować najlepszy LM po pl i en i po prostu MUSZE tam pracowac!!!


    PS. GRATULUJĘ!! efekty super masz!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeżu malusieńki, toż to w sezonie truskawkowym, truskawki to była podstawa moich sniadań na MM:P
    nie liczyło sie jak nie było truskawek:D

    pędź na rynek bo się kończą!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)