Historia o spodniach

Muszę się przyznać że ostatnio idzie mi fatalnie.

Jadam ciastka w pracy, kupiłam jakieś chipsy i orzeszki ziemne i czekoladę, zupełnie bez refleksji.
I tak się zastanawiałam - dlaczego?

I doszłam do wniosku że to dlatego, że coraz bliżej moich urodzin i skoro zostało tak mało czasu to za wiele nie da się ze mną zrobić, więc po co się starać?  I jak tak spojrzę wstecz, ta zasada zawsze działała w przeszłości!

Zawsze gdy szło mi super, zdychało, gdy było coraz bliżej jakiegoś wyczekiwanego wydarzenia (ciekawe że najczęściej moje zrywy związane są z jakimiś wydarzeniami typu śluby itp).

I na obecną chwilę brakuje mi motywacji, brakowało.

Miałam dziś zrobić zakupy i przy okazji kupić sobie jakieś śmieci, na niedzielę, do filmu, serialu - reżim od jutra.
Nie zrobiłam nawet listy zakupów, a na diecie bez listy się nie ruszam.
Pech chciał, że po przebudzeniu wstawiłam pranie, a do pralki wrzuciłam wszystkie portki nadające się do chodzenia.
I gdy byłam już prawie na wylocie, zdałam sobie sprawę że nie mam w czym wyjść. Zaczęłam więc grzebać w szafie w poszukiwaniu jakichś zaginionych spodni, o których być może mi się zapomniało, a będą pasować i można wyjść w nich do ludzi. Znalazłam jedynie stosik małych spodenek, które trzymam na bliżej nieokreśloną przyszłość, w nadziei że jeszcze kiedyś w nie wejdę. Jedne wyglądały na całkiem spore, więc je przymierzyłam i co się okazało!
Okazało się że prawie pasują. Pasują od ziemi do kolan i w pasie. Powyżej kolana do pachwin było ciasno tak, że ledwie siadłam, o zakładaniu skarpet w pierwszym momencie nie było mowy, ale jakoś dałam radę. Na siedząco poczułam w jednym momencie że lewa noga zaczyna mnie boleć w taki narastający sposób. To dżinsy nierozciągliwe są, więc nie drgnęły w ani jedną stronę, po prostu cisnęły.

Po różnych wygibasach, podciągnięciach, i podskokach uznałam, że nawet ok i mogę w nich wyjść, jeśli podwinę lekko nogawki, bo nie wiedzieć czemu, niektórzy producenci spodni nadal nie przestali korelować szerokości pasa z długością nogawek. Większość spodni jakie nosiłam w życiu, były robione na ludzi wyższych ode mnie.

Ale co ważne - wnerwiłam się.

Wnerwiłam się, że gdybym nie przebimbała ostatnich tygodni, nie musiałabym się gimnastykować w tych portkach.

Następnie obejrzałam sobie pozostałe spodnie ze stosiku i nie mogłam wyjść z podziwu na widok zwłaszcza  jednych, które kupiłam z 7 lat temu może, jakie są małe. Pamiętam nawet czas gdy je kupiłam, były nieco przyciasne już wtedy (kupiam je z myślą że ofkoz schudnę i będą idealne), ale mogłam w nich chodzić w miarę na luzie, na pewno nie jak w tych dzisiejszych.

I postanowiłam że nie kupię sobie tych lodów i orzeszków w chrupkiej skorupce.

Zrobiłam listę zakupów jak człowiek i poszłam do sklepu.

W sklepie pomyślałam że zrobię sobie dzisiaj detox, kupiłam kilka owoców i zrobiłam sobie smoothie.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kuźwa muszę wkrótce założyć te spodnie!

 

I rozczarowanie miesiąca - takie kolorki przywdział budynek, który buduje się naprzeciwko mojego okna. Ohydztwo!

Komentarze

  1. brak mi słów, bo po urodzinach to co?
    już nie będzie NIGDY żadnej innej okazji?
    świat się skończy?
    z nikim już nigdy się nie spotkasz?
    całe szczęście, że trafiły się te portki ale i tak miałam opad witek czytając tę notkę.
    Na jak długo szczęscie dają orzeszki? a lody na ile? miesiące? lata? a może jednak kilka minut.... warto?

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo jak ładnie się zrobiło :) a gdzie nowa notka? :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)