5 kilograms

Właśnie dokonałam obliczeń i wyszło mi, że w ciągu minionego miesiąca zrzuciłam 5 kilogramów. Troszkę się martwię że tak dużo w tak krótkim czasie ale tylko troszkę. W końcu nie chcę zostać workiem obwisłej skóry.

Czuję się jakbym weszła w nowy etap życia. Nie do końca wiem dlaczego.
Może dlatego że od dawna nie czułam się nienapompowana, nieociężała. Owszem, nadal ważę ze 2 razy więcej niż powinnam ale brzucho mniejsze, zauważyłam też coś na kształt obojczyków gdzieś głęboko pod skórą (albo mi się zdawało).
Na jedzenie wydaję mniej niż wcześniej (zaskakujące!), ruszam się więcej.
Nadal trochę tęsknię za pieczywem, makaron czy kasze jakoś nie przychodzą mi do głowy, czasem z zadumą spojrzę w dal i pomyślę jak miło byłoby zjeść czekoladę ale potem napycham się piure ziemniaczanym i mi przechodzi :P
Szukam też lokalnego dostawcy bo na razie kupuję jeszcze mięso w markecie, dokładniej w PiP. Jakoś tak ufam że jest lepsze niż w dyskoncie, a mięsnego pod ręką nie mam.
Niczego nie liczę (może to zresztą jest przyczyna zbyt szybkiego chudnięcia). Pierwszy raz niczego nie liczę. Żadnych tłuszczów, białek i węgli. Patrzę tylko czasem czy mniej więcej wszystko dostarczam. Raz policzyłam z ciekawości węglowodany i wyszło ok.

Mam poczucie wewnętrznej siły która gna mnie do przodu. Z łatwością odmawiam produktów które mi szkodzą bo często wyobrażam sobie jak mogłabym wyglądać gdybym wytrwała. I mimo że chyba nigdy nie widziałam się takiej albo może raczej zbyt dawno bym to pamiętała to czuję że jestem na dobrej drodze.

Byłam nawet na basenie! Dwa razy!
Za pierwszym razem trochę się wstydziłam, nie wiedziałam co i jak i trochę się bałam iść na basen sportowy, no bo skoro nie pływałam od lat a w wodzie byłam ostatnio chyba w 2010 to jak niby dam radę pływać przez godzinę w tę z powrotem? Na szczęście wzięłam opcję z aguaparkiem. Bardziej się popluskałam niż pływałam ale pierwsze koty za płoty. Okazało się także że trochę zapomniałam jak się pływa ;).
Za drugim razem od razu poszłam do aquaparku, popływałam sobie na zewnątrz, posiedziałam w bąblach i czułam się super! Następnym razem planuję zjechać na zjeżdżalni :D. To już w sobotę!

Poza tym trenuję ostatnio dość intensywnie taniec. Jestem cała obolała po sobotnich warsztatach a wczorajsza próba tylko dołożyła do pieca. Ale jakże słodki to ból! Czuję satysfakcję bo wiem że każda minuta sprawia że jestem lepsza, nawet jeśli postępy są dość powolne. Ale bawię się świetnie, wyciskam siódme poty i może zaprowadzi mnie to z powrotem na scenę :)

Komentarze

  1. hellou, jak tam idzie? :D
    pisz! chętnie poczytam co nowego :)

    pozdrowienia i trzymam kciuki!
    m

    OdpowiedzUsuń
  2. no alo alo, jak tam idzie?
    porzuciłaś blogowanie, bo schudłaś jak marzenie rozumiem? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Elo elo, nie dostałam powiadomienia o pierwszym komentarzu wiec dopiero teraz przychodzę :)

    Jeszcze nie schudłam xD ale jestem nadal na dobrej drodze, to juz chyba z 15kg :)
    Idzie dobrze!

    Zbieram sie od tygodni zeby cos napisać, mam nawet jakies robocze wpisy ale coś mnie wena nie dopada…
    A jak u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)