Jedziemy

Nic nie schudłam przez ostatni tydzień!
Trudno się dziwić, skoro ułożyłam jadłospis tylko na jeden dzień, a potem improwizowałam, no ale ze 100g mogło by pójść, a tak nic, zero.

Dlatego w tym tygodniu przyjęłam inną strategię.
Ułożyłam plan obiadów na cały tydzień, śniadań nie muszę póki co planować, bo jadam zwykle to samo, moje ulubione jaja sadzone i kanapki z warzywami i serem do tego, a to nie jest złe śniadanie, wręcz przeciwnie.
Uczę się też wielkości porcji, bo mam tę umiejętność mocno zaburzoną. Na razie jest spoko, od wczoraj sfotografowałam nawet kilka posiłków :)

Dzisiejsze śniadanie - jaja sadzone z bułeczką:

IMG_0284

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dzisiejszy obiad - tortilla hiszpańska, z brunatnymi pieczarkami i sałatką:

IMG_0287

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

IMG_0290

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wczorajsza kolacja -makaronik z oliwą, wędzonym łososiem, kiełkami i pomidorkami cherry (dzisiejsza też taka będzie):

IMG_0281 (2)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A wczoraj na obiad i w niedzielę miałam pizzę. Wiem, że to mało dietetyczne, ale na swoją obronę powiem, że była robiona własnoręcznie, na mące pełnoziarnistej, z mało przetworzonych składników.

Untitled design

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Mam nadzieję, że w tym tygodniu troszeńkę się ruszy, bo zamierzam jeść zdrowo i jak się okazuje głównie wegetariańsko.
Jedyne mięcho to to na pizzy. Tortilla jest wege, a w planie mam jeszcze burgery z ciecierzycy i soczewicy :)
Ciecierzyca już namoczona, jeśli burgery będą przynajmniej tak dobre jak falafel to będzie super.

Jedną z rzeczy, które denerwują mnie w mgnieniu oka to marnowanie mojego czasu. A im bardziej formalna jest relacja w ramach której się mój czas marnuje, tym bardziej mnie to złości.
Nie dalej jak wczoraj jechałam na rozmowę w sprawie pracy, na godz. 18. Niestety gdy byłam dosłownie 2 przystanki od celu dostałam telefon czy możemy przełożyć spotkanie o pół godziny. Zgodziłam się, choć oznaczało to dla mnie, że jestem praktycznie na miejscu a przede mną jeszcze 45 minut błąkania się w pobliżu właściwego adresu. Strasznie mnie to wnerwiło, bo o 18 miałam jak co tydzień próbę zespołu, a to zwiększało moje spóźnienie (w efekcie, nie zdążyłam w ogóle, byłam w studio chwilę po 20). Ale co ciekawsze, w wyniku tego zdenerwowania bardzo szybko opadła mi adrenalina i przestałam się bać, co więcej, zrobilam się senna.
A co do samej pracy, nie jestem przekonana, w ogłoszeniu wyglądało to o wiele lepiej niż w rzeczywistości, ale nie jest to na szczęście żaden szit. Jeśli uda mi sie przejść dalej i doprowadzić do szczęśliwego końca i w dodatku zaproponują mi takie pieniądze jak chciałam, bądź większe to będzie nieźle.
Dzisiaj też się wkurzyłam - zamówiłam w aptece maskę do stóp, miała przyjść z hurtowni po 17, babka sprawdziła w systemie, była taka jak chciałam, określonej firmy. Niestety gdy przyszłam tam później, okazało się, że jest jakaś inna, innej firmy, której nie znam i w dodatku sporo droższa. Podziękowałam. No ale się zdenerwowałam trochę, bo specjalnie tam polazłam, ubrałam się i w ogóle. A najlepsze, że mogłam tę maskę zamówić w innej aptece, też na popołudnie, ale wybrałam tę. No cóż, jutro jadę do zębologa to gdzieś zahaczę o jakąś aptekę. Swoją drogą to ciekawe, że w dwóch poznańskich aptekach nie było tej maski i w ogóle o niej nie słyszeli, a w moim rodzinnym mieście była w każdej. Spodziewałabym się raczej że będzie dokładnie odwrotnie.

A Gra o Tron nadal mnie rozczarowuje. Obejrzałam 5 minut najnowszego odcinka i mi się nie podobało.

PS. Wordpress nadal na fali. Edytowałam tę notkę chyba z 50 razy i na koniec musiałam zostawić tak jak jest. Ech.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)