tirli tirli

Jezu już maj.

Do końca roku pozostało już tylko 8 miesięcy, a ja nadal nic nie zrobiłam.
Przed  miesiącem znów straciłam grunt pod nogami - nie mam już pracy.
Zastanawiam się czy i kiedy przyjdzie w końcu taki czas gdy zapuszczę kotwicę na dłużej. Dopiero co w połowie marca pomyślałam sobie, że w kwietniu spłacę ostatni dług z kilkumiesięcznego okresu z zeszłego roku, gdy byłam bezrobotna, a potem będzie już tylko lepiej, przyszłość rysuje się jasno, mam umowę o pracę, na czas nieokreślony (pierwszą w życiu). I dwa tygodnie później, BAM! Poczucie bezpieczeństwa szlag trafił.

Od ponad miesiąca szukam nowego zatrudnienia i póki co, trafiłam na badziewne rozmowy o badziewne stanowiska. Dziś znowu ktoś zadzwonił z ofertą agenta ubezpieczeniowego. O nienienie.
Co prawda, w międzyczasie podjęłam współpracę z Fundacją założoną przez moich przyjaciół, lecz to tylko pół etatu i stanowczo za mało by się utrzymać. Od czerwca jednak już muszę zacząć pracę!

Bardzo się boję by nie było tak jak rok temu gdy dostawałam pieniądze od rodziców i przez kilka miesięcy robiłam tylko długi, nie płaciłam wszystkich rachunków. Determinacja by tak się nie stało popchnęła mnie do naprawdę rzetelnego szukania nowej pracy. Nie pieprzę się i nie udaję sama przed sobą, że nie ma żadnych ciekawych ofert, więc nie ma co przeglądać portali z pracą. Oczywiście, jest mnóstwo takich, które mnie kompletnie nie interesują, albo zwyczajnie nie mam kwalifikacji, jak choćby w branży IT. W tym tygodniu zmienię nieco taktykę poszukiwań i zobaczymy dokąd mnie to zaprowadzi. Wierzę, że do nowego, zajebistego stanowiska.

Nowa seria Gry o Tron okrutnie mnie rozczarowuje :(. Żałuję, że przeczytałam wszystkie książki bo zupełnie nie mam fanu z oglądania. Nowe odcinki mnie nudzą a co gorsza, nie podobają mi się zmiany w fabule. Uważam, że są z dupy. A w dodatku zastosowane skróty wydarzeń są nieuzasadnione i w sposób znaczący zmieniają cały bieg historii. Dzisiaj na odcinku nr 4 grałam w gierkę na tablecie i wystarczyło mi - zdenerwowałam się w pewnym momencie jak Melisandre przyszła uwieść Jona Snow, heloł! Nic takiego nie było w powieści to raz, a dwa, co to wnosi? Zupełnie nic. Jedynie to że irytuję się i nudzę mimo, że zaskakują mnie rozwiązania fabularne. Pewnie nie zaplanowali innego cyca na ekranie i stąd Jon Snow musiał wymacać czerwoną kapłankę. You know nothing HBO.

No ale nie o tym miałam.
Miałam o tym, że męczę się. Nadchodzi lato, a w ostatnie lato, i w ostatnie, i w poprzednie też itd., obiecałam sobie że to ostatnie lato gdy jestem taka wielka. Bo za gorąco, bo to męka.
Niestety.
Zaczynam teraz widzieć w schudnięciu szansę na zmianę życia o powiedzmy 90 stopni, bo jednak nie wszystko chciałabym zmienić, ale taki współlokator do dzielenia opłat by się przydał, taki, przed którym nie będę się zamykała i z którym będe mogła dzielić salon i sypialnię. Gorzej, jak się okaże, żem choć wylaszczona to charakterologicznie do niczego :D. Co przyznam jest bardzo możliwe, bo chyba trudna jestem do wytrzymania. A może podświadomie bronię się przed schudnięciem właśnie z tego powodu? Huehue, może.
Tak czy siak, mam umowę do końca roku z pewnymi ludźmi, że coś z tym zrobię i powoli muszę zacząć się wywiązywać.
Utrata pracy zdarzyła mi się w bardzo niekorzystnym momencie, ale jakoś sobie poradzę. Od jutra zacznę uskuteczniać spacery, chcę też wyeliminować cukier i powolutku powolutku wracać na jakąś dobrą drogę.

To tyle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)