buty
Pięknie jest za oknem.
Słońce mocno świeci, radość w domu, na duszy i w sercu.
Wczorajszy obiad udał się wysmienicie i dziś powtórka z rozrywki.
Muffiny też wyszły ok, choć miałam jakieś z lekka woniejące piwnicą gruszki.
A oto dzieło rąk mych, cukinie faszerowane:
Przepis bardzo prosty, farsz składa się z mięsa mielonego, papryki i pieczarek.
Pyszne obłędnie.
Wczoraj było tak:
9:30 owsiane z jogurtem truskawkoym i kefirem
15:00 cukinie faszerowane i ogórki kiszone
19:30 kasza jęczmienna z sosem pieczarkowo-paprykowo-pomidorowym, pomidor, kawałek ogórka świeżego
A to moje muffiny:
Zdjęcie strasznie słabe, ale to i tak najlepsze jakie udało mi sie zrobić.
Przepis pochodzi z Forum Zuzla, by posafega. Nieco zmodyfikowany przeze mnie.
Muffiny twarogowe z gruszkami
Suche:
2 szklanki mąki pszennej 2000
1 czubata łyżka fruktozy
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki kakao
1,5 łyżeczki proszku
szczypta soli
Mokre:
200 g. rozgniecionego widelcem twarogu
1 szklanka maślanki
2 białka rozbite ze szczyptą soli na pianę lekką
Do tego 1 spora gruszka pokrojona w kosteczkę.
Mieszamy osobno składniki suche, osobno mokre, łączymy w grudkowatą
masę i nakładamy do dziurek (papierki niewskazane, strasznie trudno
odchodzą po upieczeniu). Pieczemy ok. 20 minut w 180 stopniach.
Wyszło mi 16 sztuk.
Własnie objadłam się obiadem (pisanie tej notki zajmuje mi już ze 2 godzinki:P).
Dzisiejsze menu:
9:30 3 muffinki twarogowe z gruszkami z twarożkiem i dżemem porzeczkowym, kefir
14:00 cukinie zapiekane z farszem i z żółtym serem, 1,5 cebuli smażonej, pomidor, kawałek ogórka świeżego.
19:00 sałatka z tuńczyka, sałaty lodowej, pomidora i ogórka świeżego
Nie mogę się doczekać śniadania:)
Kolacja nie jest dla mnie zbyt atrakcyjna gdy w planie mam tuńczyka:P W końcu to nie makaron:D
Wczorajszy i dzisiejszy dzień znów mi upłynął pod znakiem bólu parszywej ósemki.
Chyba żadna mi tak nie dokuczała, jak ta. Ale na szczęście jest ostatnia. Chyba musi powiedzieć ostatnie słowo i przypieczętować naszą 24-letnią współpracę. Cóż, niedługo po tym jak już wyjdzie, z największą sadystyczną przyjemnością się z nią pożegnam.
Towarzysza mi także zakwasy. I to w miejscach o które bym siebie nie podejrzewała, że mogę je tam mieć;) Ale warto było:D
Będę pięna, jędrna i ponętna:P
Kupiłam sobie wczoraj buty, dwie pary nawet. Jak juzż byłam w sklepie, i jak już były takie co mi się podobały i w przystępnej cenie to co mialam nie brać:)
I mam już w czym iść na absolutorium.
Słońce mocno świeci, radość w domu, na duszy i w sercu.
Wczorajszy obiad udał się wysmienicie i dziś powtórka z rozrywki.
Muffiny też wyszły ok, choć miałam jakieś z lekka woniejące piwnicą gruszki.
A oto dzieło rąk mych, cukinie faszerowane:
Przepis bardzo prosty, farsz składa się z mięsa mielonego, papryki i pieczarek.
Pyszne obłędnie.
Wczoraj było tak:
9:30 owsiane z jogurtem truskawkoym i kefirem
15:00 cukinie faszerowane i ogórki kiszone
19:30 kasza jęczmienna z sosem pieczarkowo-paprykowo-pomidorowym, pomidor, kawałek ogórka świeżego
A to moje muffiny:
Zdjęcie strasznie słabe, ale to i tak najlepsze jakie udało mi sie zrobić.
Przepis pochodzi z Forum Zuzla, by posafega. Nieco zmodyfikowany przeze mnie.
Muffiny twarogowe z gruszkami
Suche:
2 szklanki mąki pszennej 2000
1 czubata łyżka fruktozy
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki kakao
1,5 łyżeczki proszku
szczypta soli
Mokre:
200 g. rozgniecionego widelcem twarogu
1 szklanka maślanki
2 białka rozbite ze szczyptą soli na pianę lekką
Do tego 1 spora gruszka pokrojona w kosteczkę.
Mieszamy osobno składniki suche, osobno mokre, łączymy w grudkowatą
masę i nakładamy do dziurek (papierki niewskazane, strasznie trudno
odchodzą po upieczeniu). Pieczemy ok. 20 minut w 180 stopniach.
Wyszło mi 16 sztuk.
Własnie objadłam się obiadem (pisanie tej notki zajmuje mi już ze 2 godzinki:P).
Dzisiejsze menu:
9:30 3 muffinki twarogowe z gruszkami z twarożkiem i dżemem porzeczkowym, kefir
14:00 cukinie zapiekane z farszem i z żółtym serem, 1,5 cebuli smażonej, pomidor, kawałek ogórka świeżego.
19:00 sałatka z tuńczyka, sałaty lodowej, pomidora i ogórka świeżego
Nie mogę się doczekać śniadania:)
Kolacja nie jest dla mnie zbyt atrakcyjna gdy w planie mam tuńczyka:P W końcu to nie makaron:D
Wczorajszy i dzisiejszy dzień znów mi upłynął pod znakiem bólu parszywej ósemki.
Chyba żadna mi tak nie dokuczała, jak ta. Ale na szczęście jest ostatnia. Chyba musi powiedzieć ostatnie słowo i przypieczętować naszą 24-letnią współpracę. Cóż, niedługo po tym jak już wyjdzie, z największą sadystyczną przyjemnością się z nią pożegnam.
Towarzysza mi także zakwasy. I to w miejscach o które bym siebie nie podejrzewała, że mogę je tam mieć;) Ale warto było:D
Będę pięna, jędrna i ponętna:P
Kupiłam sobie wczoraj buty, dwie pary nawet. Jak juzż byłam w sklepie, i jak już były takie co mi się podobały i w przystępnej cenie to co mialam nie brać:)
I mam już w czym iść na absolutorium.
Komentarze
Prześlij komentarz