żegnaj siódemko

Oho jakaś burza na horyzoncie.
Zaczęło lać, a ja dziękuję niebiosom że pracowałam dziś tylko do 21:30 bo teraz by mnie zlało do kości.
Dziś bez zdjęć i bez menu.
Bo dziś byłam u dentysty.
Chwała Marticie
Kazała mi iść do dentysty, to poszłam.
Kazała mi wstać o 6 rano, więc wstałam. Posłuszna ze mnie koleżanka w internetu :P.
Po czym udałysmy się do HELPu gdzie niestety nie było kolejki i mogłam wejść na wizytę.
Miałam nadzieję na miłą panią dentystkę która kręciła się tu i tam po przychodni ale niestety 30 sekund wczesniej przejął mnie pan dentysta który bynajmniej nie był miły:(.
Zrobił mi zdjęcie zęba i zarządził rwanie.
No to wyrwalim.
Oczywiście się poryczałam:/. Choć nie było wcale czego ryczeć.

W związku z tym wszystkim nie zjadłam rano śniadania bo nie zdążyłam, zresztą w tym stresie, o 6 rano nie chciało mi sie smażyć naleśników.
Po wizycie nie mogłam nic jeść i pić przez kilka godzin, zresztą zakazali mi gorących i ciepłych nawet rzeczy.
To kupiłam sobie jakieś jogurty i mleko w biedronce i piłam przez słomkę do końca dnia. I nie byłam nawet głodna.
Choć od tej ilości przetworów mlecznych miałam niezłą jazdę w środku.

Dziś pobiłam rekord jeśli chodzi o trzymanie znieczulenia.
Prawie 6 godzin!
Już się bałam że pójdę do pracy i będę musiała gadać z klientami a pół języka sparaliżowane.

Tak więc zdjęcia od jutra znów:)
Jeśli uznam że mogę bezpiecznie jeść twardsze rzeczy i gryźć.

Mam nadzieję że moje truskawki jeszcze żyją w lodówce.
I że mój zakwas tylko udaje, i wcale się nie zepsuł

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)