smutno

Miałam dobry dzień ale trochę się popsuł.
W zasadzie marzę już tylko o tym by iść spać i nie myśleć.

Całe życie stwierdzałam że wytarty frazes "nie liczy się wygląd, względnie nie ma pierwszorzędnego znaczenia, tylko wnętrze", to bezsensowna bzdura, nie mająca pokrycia w rzeczywistości, którą pewnie wymyślił ktoś pozbawiony wyglądu.
I wciąż jest dokładnie tak.
To dlatego nikt mnie nie chce. Pierwszą barierą, zupełnie nie do pokonania, jest mój wygląd.
Zaniedbałam się straszliwie i mam tego świadomość.

Może to też to, że za bardzo szukam.
Wmawiam sobie że nie szukam, że co się zdarzy to się zdarzy. Ale niełatwo jest nie szukać.
Życie jest ciągłym poszukiwaniem wszystkiego.

Ja chciałabym być banalnie szczęśliwa.
Mieć przy kim wieczorem zasnąć, obudzić się rano, z kim zjeść śniadanie, mieć o kim myśleć poza domem, do kogo mieć darmowe rozmowy by w chwili przemożnej chęci usłyszenia jego głosu- zadzwonić po prostu, mieć do kogo wrócić po pracy, z kim podzielić się wrażeniami minionego dnia, dla kogo zrobić kanapki i jajecznicę albo obiad złożony z trzech dań i deseru, mieć komu zostawić miły liścik przed wyjściem z domu...
Mogłabym jeszcze długo wymieniać:)

Kiedyś to wszystko miałam.
Ale taki jeden to zepsuł.
Choć w sumie, z perspektywy patrząc, dobrze się stało że popsuł, bo dziś już nie chcę tego wszystkiego akurat z nim.

Wciąż jestem okropna, i jeszcze przez około 20 kilo będę.
A muszę się spieszyć bo okazje uciekają.

Dieta wciąż się trzyma jakoś i będzie trzymać. Bez tego nie ma dla mnie wyjścia.
Nikt nie będzie nigdy chciał się związać z takim wielkim potworem.

Dziś było:
11:00 owsiane z poziomkową jogobellą light (jest z fruktozą)
16:30 kotlet  mielony, jajko sadzone, kiszone ogórki 2, brukselka i pieczarki
21:00 wino półwytrawne i sera pleśniowego niewielka ilość

Jem za mało warzyw. Problem w tym że nie przepadam za samymi warzywami. Kocham surówki ale tylko w towarzystwie konkretnej ryby, mięsa lub czegoś w tym stylu. To mój problem i muszę sobie z nim jakos poradzić, a reszta jakoś pójdzie.

A sterta ciuchów zniknęła:)

Dobranoc u schyłku piętnastego i poczatku szesnastego dnia.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

badum bum tsss

mieszek

Tak na szybko :)