to już 30
To już 30 dni odkąd się wzięłam.
Ostatnio się podłamałam.
Nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi.
Ostatnie dwa dni nie były zachwycające.
Ale dziś już @ i skończyło mi się ciśnienie na słodkie. Kasy zresztą też już brak. Więc nawet gdybym chciala to nie mam za co.
Sesja trwa. Jeden egzamin już za mną. Nie było trudno:)
Jedzeniowo było tak:
Poniedziałek:
10:00 owsiane z jogurtem z fruktozą i mlekiem
14:00 królik, kasza jęczmienna z sosem, mizeria ze świeżego ogórka z twarogiem i sałata
18:30 budyń o smaku toffi z kawałkami jabłka, banana, orzechami i 2 pieguski markizy
Słabo było, słabo.
Wszystko to jest efektem tego że wciąż nie powiedziałam moim współlokatorkom o diecie.
Bo też tak naprawdę wcale to nie wygląda na dietę.
Obiad podała moja osobista współlokatorka (ta z którą jestem w pokoju). Był juz podany więc nie wypadało wybrzydzać. Choć przyznam, pyszne to było jak diabli.
Budyń także spadł mi w przydziale, dostałam już nałożony do miseczki, także nie wypadało odmowić, musialabym się tłumaczyć.
Wolę się złamać.
Wtorek:
8:30 owsiane z jogurtem z fruktozą i kefirem, piegusek
13:30 ćwiartka kurczaka obsmazona w przyprawach, szparagowa z czosnkiem i pomidor
19:30 tuńczyk i kiszone ogórki, paluszki
Paluszki i inne takie zawsze mnie gubią:/
A nawet niespecjalnie lubię.
Dzisiaj:
11:00 spaghetti z dżemem i kefirem, kiszony ogórek
15:00 2 skrzydełka z kurczaka obsmażone w przyprawach (mam ostatnio na to fazę:), szparagowa z czosnkiem i pomidor
19:45 tuńczyk i kiszone ogórki
Byłam w Lidlu znów dzisiaj i już chyba zostanę jego dozgonną fanką.
Tanie i dobre produkty tam mają.
Oprócz płatków owsianych które ostatnio zmienili i to kupa jest a nie płatki:/
Ale poza płatkami rewelacja! Polecam:)
A w poniedziałek jadę do domu więc będzie ważenie.
I może też się obmierzę.
Ostatnio się podłamałam.
Nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi nie idzie mi.
Ostatnie dwa dni nie były zachwycające.
Ale dziś już @ i skończyło mi się ciśnienie na słodkie. Kasy zresztą też już brak. Więc nawet gdybym chciala to nie mam za co.
Sesja trwa. Jeden egzamin już za mną. Nie było trudno:)
Jedzeniowo było tak:
Poniedziałek:
10:00 owsiane z jogurtem z fruktozą i mlekiem
14:00 królik, kasza jęczmienna z sosem, mizeria ze świeżego ogórka z twarogiem i sałata
18:30 budyń o smaku toffi z kawałkami jabłka, banana, orzechami i 2 pieguski markizy
Słabo było, słabo.
Wszystko to jest efektem tego że wciąż nie powiedziałam moim współlokatorkom o diecie.
Bo też tak naprawdę wcale to nie wygląda na dietę.
Obiad podała moja osobista współlokatorka (ta z którą jestem w pokoju). Był juz podany więc nie wypadało wybrzydzać. Choć przyznam, pyszne to było jak diabli.
Budyń także spadł mi w przydziale, dostałam już nałożony do miseczki, także nie wypadało odmowić, musialabym się tłumaczyć.
Wolę się złamać.
Wtorek:
8:30 owsiane z jogurtem z fruktozą i kefirem, piegusek
13:30 ćwiartka kurczaka obsmazona w przyprawach, szparagowa z czosnkiem i pomidor
19:30 tuńczyk i kiszone ogórki, paluszki
Paluszki i inne takie zawsze mnie gubią:/
A nawet niespecjalnie lubię.
Dzisiaj:
11:00 spaghetti z dżemem i kefirem, kiszony ogórek
15:00 2 skrzydełka z kurczaka obsmażone w przyprawach (mam ostatnio na to fazę:), szparagowa z czosnkiem i pomidor
19:45 tuńczyk i kiszone ogórki
Byłam w Lidlu znów dzisiaj i już chyba zostanę jego dozgonną fanką.
Tanie i dobre produkty tam mają.
Oprócz płatków owsianych które ostatnio zmienili i to kupa jest a nie płatki:/
Ale poza płatkami rewelacja! Polecam:)
A w poniedziałek jadę do domu więc będzie ważenie.
I może też się obmierzę.
Komentarze
Prześlij komentarz